Pokazaliśmy dzisiaj charakter jako drużyna, bo o ile wiedzieliśmy wcześniej, że nie będzie Dawida Konarskiego, to decyzję o pozostałych zmianach trzeba było podjąć tuż przed meczem. Nie mieliśmy okazji przetrenować gry w takim ustawieniu.
Zgadza się. Trapią nas ostatnio nieszczęśliwe przypadki. Nie było z nami dzisiaj Michała Szalachy, bo źle się poczuł i musiał zostać w hotelu. Musieliśmy zatem zagrać w takim eksperymentalnym zestawieniu. Mecz należał do tych naprawdę ciężkich. Konieczne było pokazanie charakteru i trochę przepchnięcie tego spotkania. To była trochę nierówna walka z rywalem, bo Dawid Dulski zagrał nie na swojej pozycji, tylko na środku. Spisał się jednak świetnie. Trzy punkty jadą do Zawiercia i to jest najważniejsze. Z tego cieszymy się najbardziej.
Ty dołożyłeś do tego nie cegiełkę, a ogromną cegłę. Wszedłeś na początku trzeciego seta i od razu zaliczyłeś przyjęcie w punkt, atak, skończoną kontrę. O takim wejściu w mecz chyba każdy marzy?
Od razu dostałem piłkę od Miguela i to było szybkie wprowadzenie w mecz, bo nie było czasu na to, żeby się rozkręcać. Wynik był niekorzystny, bo przegraliśmy drugiego seta. Trzeba było wziąć się w garść i zacząć lepiej grać. Przeciwnik chyba też nie był przygotowany, że pojawię się na boisku, bo nawet nie mieli materiału, żeby rozpracować mnie. To zaskoczenie pewnie też miało wpływ.
Wskakujemy na pozycję lidera. Będziesz jutro oglądać mecz Jastrzębskiego Węgla z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle?
Nie wiem, chyba sobie zrobię przerwę od siatkówki, bo ostatnio jest tego bardzo dużo. Niedzielę spędzę z żoną, może będę gdzieś jedynie śledzić wynik. Pewnie jednak dam sobie spokój, bo ostatnio jest tyle grania, tyle odpraw wideo, że jak jednego meczu nie obejrzę, to nic się nie stanie.
Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz