Zamknij

B. szef CBA: myślę, że Zbigniew Ziobro wiedział o przekazaniu 25 mln zł na zakup systemu Pegasus

18:33, 06.06.2025 Aktualizacja: 18:38, 06.06.2025
Skomentuj PAP PAP

Były szef CBA Ernest Bejda zeznawał w piątek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa, na którą został przymusowo doprowadzony. Wcześniej Bejda cztery razy nie stawiał się na posiedzenie komisji. Jak wynika z dokumentów Ministerstwa Sprawiedliwości, to m.in. on stał za zakupem systemu Pegasus.

B. szef CBA Ernest Bejda zeznał przed komisją śledczą ds. Pegasusa, że jego zdaniem b. szef MS Zbigniew Ziobro wiedział o przekazaniu 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości na zakup oprogramowania Pegasus. Dodał, że system ten nie podlegał procedurze akredytacji, ponieważ nie przetwarzał informacji niejawnych.

Na początku posiedzenia w swobodnej wypowiedzi Bejda powoływał się na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego z września 2024 r., zgodnie z którym zakres działania komisji jest niezgodny z konstytucją. Przerwała mu szefowa komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) apelując by odnosił się do zakresu działań komisji; Bejda zaprotestował, wskazując, że jest to jego swobodna wypowiedź.

"Nie mam pretensji do policji, żeby była jasność, uznaję profesjonalizm działania policji, ale twierdzę, że jesteście państwo komisją nielegalną i nie występuję tutaj, de facto, przed komisją działającą de iure" - powiedział Bejda. Dodał, że przysięgę przed komisją złożył "pod wpływem przymusu indykatywnego". Gdy zaczął uzasadniać to szerzej, po raz kolejny wyłączono mu mikrofon.

Pytany przez Srokę, co jest dopuszczalne w swobodnej wypowiedzi, stały doradca komisji Filip Curyło wskazał, że zgodnie z Kodeksem postępowania karnego wypowiedź świadka powinna mieścić się "w granicach określonych celem danej czynności". "Cel tej czynności to nie jest debata nad legalnością komisji" - mówił. "Zdaniem doradców nadmierna koncentracja na kwestiach innych niż teza dowodowa może spowodować uprawnioną ingerencję przewodniczącej" - ocenił Curyło.

Na wniosek Tomasza Treli (Lewica) komisja zdecydowała, że przejdzie do zadawania pytań. Zdaniem Treli, "mija się to z celem, żeby świadek miał możliwość swobodnej wypowiedzi w takiej formie, bo można sobie zorganizować konferencję prasową i opowiedzieć o historii swojego życia".

Podczas przesłuchania Bejdy wielokrotnie dochodziło do słownych potyczek między nim a członkami komisji. B. szef CBA podkreślał, że jego przesłuchanie w całości powinno się odbywać w trybie niejawnym, ponieważ - jak zaznaczył - "formy, metody, środki pracy operacyjnej podlegają szczegółowej ochronie".

Komisja pytała go, kiedy dowiedział się o zamiarze zakupu systemu Pegasus. "Dowiedziałem się wówczas, kiedy przestał funkcjonować system zwany Galileo z uwagi na to, że został zdekonspirowany" - odpowiedział Bejda. Jak mówił, głosy płynące ze służb, prokuratury i policji były jednoznaczne, że należało podjąć działania zmierzające w takim kierunku, aby służby nabyły skuteczny środek do zwalczania przestępczości.

Dodał, że wówczas w tym obszarze rozpoczęły się prace na ten temat. "To nie jest tak, że ta decyzja została podjęta ad hoc. Dochodziło do roboczych spotkań, wymiany opinii i tak dalej. I w rezultacie tych spotkań powołano w marcu 2017 roku zespół składający się z ekspertów z policji, z CBA" - podkreślił świadek. Jak mówił, zespół ten miał sprawdzić "możliwości zakupu, aspekty prawne, techniczne i dokonać stosownych analiz". "Od marca 2017 roku ten zespół pracował, oceniał ewentualne rozwiązania, które funkcjonowały na rynku" - zaznaczył Bejda.

Jak mówił, zespół został powołany jego decyzją i komendanta głównego policji. Podkreślił, że na koniec zespół ten wydał rekomendacje, które sprowadzały się do oceny prawnej, technicznej oraz oceny bezpieczeństwa. "Rekomendacje te wskazywały konkretne rozwiązanie - po pierwsze jest prawnie dopuszczalne, po wtóre są możliwości techniczne, po trzecie ten środek pracy operacyjnej nie musi podlegać procedurze akredytacyjnej. To były wnioski, które w rezultacie doprowadziły do podjęcia decyzji, rzeczywiście przeze mnie, dotyczącej nabycia licencji od podmiotu zewnętrznego" - powiedział Bejda.

Podczas przesłuchania Sroka zaprezentowała odtajniony dokument ABW z lutego 2017 r. Jak wskazała, wymieniono w nim cechy systemu, które są "dyskwalifikujące w ramach działań służb specjalnych". Bejda odparł, że mówił już wcześniej o tym, że zespół ds. Pegasusa został powołany 13 marca 2017 r. "Przed powołaniem zespołu były wyrażane różnego rodzaju punkty widzenia i opinie, też mówiąc o pewnych wątpliwościach. Po to właśnie powołano zespół, aby te wątpliwości rozstrzygnąć" - dodał.

Wiceszef komisji Marcin Bosacki (KO) pytał świadka, czy miał świadomość, że "służba dokonywała za pomocą Pegasusa kontroli rozmów i kontaktów między adwokatem Romanem Giertychem, a wówczas posłem, a dzisiaj senatorem Stanisławem Gawłowskim". Bejda podkreślił, że nie odpowie na to pytanie. Dodał, że praca operacyjna "odnosi się do konkretnej osoby, to nie ma wpływu na to, z kim ona się kontaktuje".

Bosacki dopytywał też o przecieki w okresie lipiec-wrzesień 2019 r., wskutek których treści rozmów między politykami związanymi z ówczesną opozycją przedostawały się do niektórych mediów. Świadek został skonfrontowany z zeznaniem jednej z prokuratorek, która powiedziała, że w tym czasie w prokuraturze nie było stenogramów z tych rozmów.

"Materiały znajdowały się w prokuraturze, bo były udostępniane w prokuraturze" - odpowiedział Bejda. Dodał, że inny prokurator zeznał, że treści publikowane w mediach "nie są to materiały zmanipulowane w jakimkolwiek stopniu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne". Bejda był też pytany o znajomość z b. szefem portalu TVP Info Samuelem Pereirą. Zaprzeczył, jakoby łączyły go z nim jakiekolwiek relacje.

Świadka kilkakrotnie pytano też o to, kto ustalił, że na zakup Pegasusa zostanie przekazana kwota 25 mln zł pochodząca z Funduszu Sprawiedliwości. Bejda odparł ogólnie, że decyzja zapadła "w procedurze, o której decydował dysponent funduszu". Dopytywany o szczegóły, dodał, że dysponentem funduszu był ówczesny wiceszef MS Michał Woś.

Pytany, czy ostatecznym dysponentem nie był minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, Bejda odparł, że w tej sprawie Woś był "upoważniony przez ministra Ziobrę". Dopytywany, czy w takim razie Ziobro nic nie wiedział o przekazaniu 25 mln zł na ten cel, b. szef CBA odpowiedział, że myśli, iż wiedział. "Ale to proszę zapytać ministra Ziobrę" - dodał.

Bejda był również pytany o okoliczności podpisania umowy na przekazanie tych środków. Jak mówił, do podpisania umowy doszło w siedzibie CBA, prawdopodobnie w jego gabinecie, a obecny był tam b. wiceszef MS Michał Woś. Na pytanie, kto przygotowywał umowę - ówczesny wiceminister czy CBA - odparł, że zajęły się tym "stosowne służby prawne", najprawdopodobniej te ministerstwa, albo też umowa przygotowywana była "wspólnie i w porozumieniu".

Po serii nieporozumień z zadającą pytania Magdaleną Sroką podkreślił również, że umowa na przekazanie środków a umowa na zakup Pegasusa to dwie różne sprawy. Dodał, że ta druga umowa jest tajna.

Na pytanie, czy system Pegasus przeszedł procedurę akredytacji bezpieczeństwa teleinformatycznego zgodnie z wymogami ustawy o ochronie informacji niejawnych, świadek podkreślił, że "nie przeszedł takiej procedury, bo nie musiał jej przechodzić". Bejda wyjaśnił, że zgodnie z art. 51 ustawy o ochronie informacji niejawnych podlegał on wyjątkowi. "System Pegasus nie musiał być akredytowany. Nie podlegał procedurze akredytacji. Był wyłączony z tej procedury z powodu takiego, że nie przetwarzał informacji niejawnych" - podkreślił b. szef CBA. Jak dodał, Pegasus pozyskuje informacje, utrwala je i przekazuje. "I to są trzy elementy, o których mówi art. 51. jeśli chodzi o wyjątek" - powiedział.

Bejda był pytany również o stosowanie Pegasusa wobec obecnego europosła KO Krzysztofa Brejzy, który miał być inwigilowany przez sześć miesięcy - przez cztery z nich był szefem sztabu KO w wyborach parlamentarnych 2019 r. Według Bejdy, sprawa ta nie była sprawą polityczną, a stosowanie wobec Brejzy Pegasusa związane było z władzami magistratu w Inowrocławiu. Media opisywały wtedy, że działał tam "wydział propagandy", farma trolli - grupa hejterów, którzy mieli atakować oponentów prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzę i jego syna Krzysztofa.

Zdaniem byłego szefa CBA, materiały zdobyte w wyniku kontroli operacyjnych potwierdziły fakt zaangażowania Krzysztofa Brejzy w organizację tego wydziału. Bejda podkreślał wielokrotnie, że sprawa dotyczyła "nie polityka opozycji, a władz miasta Inowrocław".

Chodzi o tzw. aferę fakturową, która wybuchła w Inowrocławiu, kiedy prezydentem miasta był ojciec Krzysztofa Brejzy - Ryszard Brejza (obecnie senator KO). Tzw. afera fakturowa wybuchła pod koniec 2017 roku gdy wyszło na jaw, że w magistracie wystawiano fałszywe faktury.

Wiceszef komisji Witold Zembaczyński (KO) zapytał Bejdę, czy dostęp do Pegasusa mieli ministrowie zajmujący się służbami lub "przedstawiciele innych służb". Według Bejdy "operatorem systemu było CBA". Jak dodał, "nikt poza uprawnionymi osobami nie miał dostępu do tego systemu".

Poseł KO pytał również, czy możliwość dostępu do oprogramowania mieli szef MSWiA i jego zastępca Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. "Oczywiście, że nie mieli dostępu" - odparł Bejda. Dodał, że nie korzystali oni także z materiałów zgromadzonych przy użyciu Pegasusa.

Zembaczyński zapytał Bejdę, "ile było przypadków niecierpiących zwłoki", gdy kontrola operacyjna przy użyciu Pegasusa była prowadzona przed uzyskaniem zgody sądu. "Takich kontroli było bardzo mało" - zeznał były szef CBA. Podkreślił też, że nie było ani jednej "wyłudzonej" od sądu zgody na użycie oprogramowania. "Na wszystkie nasze działania, które były realizowane za pomocą Pegasusa, mieliśmy zgodę sądu" - zaznaczył.

Bejda był też pytany o "atak" Pegasusem na ówczesnego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego. Zembaczyński ocenił, że Karnowski to "osoba kompletnie niewinna", z związku z czym poprosił byłego szefa CBA, by wyjaśnił, na jakiej podstawie zdecydowano się na inwigilowanie go tym oprogramowaniem. Według Bejdy, "chodziło o sprawę, że w postępowaniu przetargowym, jako prezydent miasta, poświadczył nieprawdę". "Mówił o tym, że nie wiążą go żadne relacje z dealerem samochodowym, który był w ramach tego postępowania przetargowego jedynym podmiotem, który przystąpił do przetargu" - przekazał. Jak dodał, "podmiot ten przetarg wygrał", a Karnowski "kupił od tego dealera samochód z bonifikatą".

Magdalena Sroka pytana na konferencji prasowej po posiedzeniu komisji, co do tej pory udało się ustalić w sprawie Pegasusa odparła: "Wiemy o tym, że akredytacja powinna być wykonana, że dopuszczenie tego systemu do stosowania przez polskie służby odbywało się - jak zeznawał świadek - na podstawie wiary i umowy, którą podpisali". "Zaufali pośrednikowi czy wytwórcy tego narzędzia" - zaznaczyła. Dodała, że nie wykonano stosownego sprawdzenia pod kątem bezpieczeństwa tego narzędzia".

W jej ocenie, są nieprawidłowości przy konkretnych sprawach m.in dotyczącej obecnego posła Jacka Karnowskiego (KO). "Tutaj mamy już zarzuty dla pierwszych funkcjonariuszy, którzy o taką zgodę występowali do sądu i mowa tu o wyłudzeniu takiej zgody. Tych wszystkich funkcjonariuszy nadzorował Ernest Bejda. Dzisiaj wiemy już, że informacje z tych spraw trafiały również do koordynatora służby specjalnych. Także tych nieprawidłowości jest wiele" - powiedziała posłanka. Dodała, że będą one ujęte we wnioskach końcowych, ale również w zawiadomieniach, które będą kierowane do prokuratury.

Komisja śledcza ds. Pegasusa bada legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz.

Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.

Jak ustaliło kanadyjskie Citizen Lab, Pegasusem inwigilowano polityków ówczesnej opozycji. jednym z pierwszych osób, o których poinformowano, był Krzysztof Brejza, wówczas senator KO zaangażowany w kampanię wyborczą swojej partii. (PAP)

ero/ pab/ par/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zawiercie365.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%