Prowadzeni od lata przez Słowaka Michala Gasparika zabrzanie ostatniej porażki doznali 30 sierpnia. Później z siedmiu spotkań ligowych wygrali pięć, a dwa zremisowali, natomiast wyeliminowali też dwóch rywali w Pucharze Polski i zameldowali się w 1/8 finału.
Tym drugim była w czwartek... Arka, którą pokonali na jej stadionie 2:1 i to był znak, jak silny jest Górnik, bo w Gdyni w tym sezonie wcześniej nikt nie zwyciężył. Rewanż odbył się już po 68 godzinach i tym razem nikt nie miał wątpliwości, która z drużyn była lepsza.
Co prawda krótko po przerwie Nazarij Rusyn wyrównał na 1:1, ale goście z remisu cieszyli się ledwie przez cztery minuty. Inny z Ukraińców - Maksym Chłań - ponownie dał prowadzenie zabrzanom, a później jeszcze Patrik Hellebrand, Ousmane Sow, który "na raty" zamienił na gola rzut karny, oraz Luka Zahovic zdobyli bramki dla lidera.
- Wynik jest fajny, ale początek tego nie zapowiadał. Po przerwie, mimo prowadzenia, wiedzieliśmy, że będzie trudno. Mieliśmy trochę szczęścia i wygraliśmy wysoko - ocenił Gasparik, który podkreślił energię z trybun i nie krył zaskoczenia, że mimo pory obiadowej na meczu zjawiło się ponad 23 tysiące kibiców Górnika.
Szkoleniowiec Arki Dawid Szwarga nie ukrywał, że jego zespół "przegrał z kretesem". - Przed nami ciężka podróż do Gdyni i trudny tydzień - podsumował.
Ekipa z Zabrza w 14 występach zgromadziła 29 punktów i o pięć wyprzedza mającą rozegrane jedno spotkanie mniej Jagiellonię, która w niedzielę uległa Rakowowi Częstochowa 1:2.
O drugiej z rzędu, a trzeciej ligowej porażce w sezonie białostoczan przesądziły gole Oskara Repki. Skuteczny w GKS Katowice 26-letni pomocnik dla "Medalików" zdobył pierwsze ligowe bramki. Honorowe trafienie dla gospodarzy uzyskał Amifico Pululu. Po raz dziewiąty z rzędu w konfrontacji tych zespołów padły co najmniej trzy gole.
- Mecz był bardzo emocjonujący, dużo zwrotów akcji na boisku i poza nim, ale finalnie jestem też dumny z zespołu, że walczył do końca, nie poddał się i dążył do zdobycia bramki. Liga to nie jest sprint, a maraton, liczy się to, kto ma najwięcej punktów po 34 kolejkach, więc mnóstwo meczów jeszcze przed nami - skomentował trener miejscowych Adrian Siemieniec.
W 58. minucie gra została przerwana na ponad 10 minut z powodu wywieszenia przez najbardziej zagorzałych kibiców gospodarzy obraźliwych transparentów, które nawiązywały do sędziowania w poprzednim meczu białostoczan, przegranym w Zabrzu z Górnikiem 1:2, po którym zawieszony został cały skład arbitrów, z głównym Bartoszem Frankowskim na czele. Z kibicami rozmawiał m.in. kapitan Jagiellonii Taras Romanczuk.
Drużyna trenera Marka Papszuna zrewanżowała się "Jadze" za majową porażkę w kontrowersyjnych okolicznościach u siebie, która w znacznym stopniu pozbawiła ich szans na mistrzostwo kraju i po drugim zwycięstwie z rzędu awansowała na siódmą lokatę, mając 20 pkt, podobnie jak wyprzedzającą ją Korona.
Kielczanie wyraźnie złapali jesienną zadyszkę. W piątek zremisowali bezbramkowo w Gliwicach z zamykającym tabelę Piastem i było to ich czwarte kolejne spotkanie bez wygranej. Podopieczni trenera Jacka Zielińskiego plasują się na szóstej pozycji.
Piast jest wciąż ostatni, ale zmiana trenera przyniosła nieco optymizmu. Gorsze nastroje panują w Niecieczy, gdyż Bruk-Bet Termalica przegrywa mecz za meczem i aż trudno sobie wyobrazić, że dwa zwycięstwa, jakie odniósł beniaminek, były nad... Jagiellonią i Górnikiem.
W piątek "Słonie" uległy 0:3 GKS Katowice, który wygrał po raz trzeci z rzędu i w błyskawicznym tempie przeniósł się z okolic strefy spadkowej do środka tabeli. Dwa gole strzelił, swoje pierwsze w ekstraklasie, Norweg Eman Markovic.
- Ten mecz nas zweryfikował. Jesteśmy na dnie - ocenił szkoleniowiec beniaminka Marcin Brosz, który zapowiedział, że w obecnej sytuacji musi inaczej spojrzeć do drużynę i być może dać szansę zawodnikom, którzy do tej pory grali mniej.
Kiedyś mecze Widzewa Łódź z Legią Warszawa decydowały o losach mistrzostwa Polski. Teraz postawa drużyn to bodaj największe negatywne zaskoczenie sezonu. W obu zmieniano już szkoleniowców - w Widzewie nawet dwukrotnie, a w stolicy w piątek, po odpadnięciu z Pucharu Polski, który wydawał się najkrótszą drogą do Europy.
W niedzielny wieczór na ławce gości jako pierwszy trener zasiadł nie Edward Iordanescu, a Inaki Astiz, który jako piłkarz nigdy z Widzewem nie przegrał. Passę podtrzymał, ale remis 1:1 nie zadowolił chyba nikogo.
Oba gole padły w drugiej połowie. Najpierw Kamil Urbański pociągnął za koszulkę w polu karnym Angela Baenę i sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Sebastian Bergier. Gospodarze prowadzili do 85. minuty, kiedy opanowaniem w ich "szesnastce" wykazał się Ermal Krasniqi i precyzyjnym strzałem w górny róg wyrównał.
Emocji nie brakowało, ale poziom nie zachwycił. Obie drużyny mają po 17 punktów i zajmują miejsca 9-10, dużo niższe niż wskazywały przedsezonowe założenia.
Poniżej oczekiwań i możliwości spisuje się też Lech. Broniący tytułu poznaniacy zremisowali z Motorem 2:2. To ich trzeci z rzędu ligowy podział punktów i piąty w ostatnich sześciu występach.
- Ciężko wygrać, gdy zaczyna się od 0:2 - przyznał trener "Kolejorza" Niels Frederiksen, czym nawiązał do sytuacji, w której to goście już po 20 minutach prowadzili różnicą dwóch goli, a Duńczyk ocenił, że ten fragment spotkania był katastrofalny w wykonaniu jego zespołu.
Obrońcy tytułu do remisu doprowadzili jeszcze w pierwszej połowie, ale druga odsłona nie przyniosła zmiany rezultatu.
Lech ma 21 pkt i zajmuje piątą pozycję. Motor z 15 jest 14.
W związku z brakiem meczów w sobotę - z powodu dnia Wszystkich Świętych - trzy pojedynki zaplanowano na poniedziałek. Trzecia w tabeli Wisła Płock podejmie niepokonaną pod wodzą duńskiego trenera Thomasa Thomasberga Pogoń Szczecin, Lechia w Gdańsku zmierzy się z Radomiakiem, w roli trenera którego zadebiutuje Portugalczyk Goncalo Feio, a czwarta Cracovia spotka się z Zagłębiem Lubin.(PAP)
pp/ sab/
    
Ulica Szkolna w Rokitnie Szlacheckim tonie w dziurach!
Po prostu wstyd, aby w XXI wieku były jeszcze w Polsce drogi z dziurami, jak ser szwajcarski.
						Piotr
14:55, 2025-05-20
Krzysztof Cugowski porwał publiczność w Zawierciu!
Świetny koncert. Jednak autor artykułu podaje nieprawdziwe informacje. Krzysztof Cugowski na tym koncercie nie zaprezentował utworów Takie Tango i Bal wszystkich świętych.
						Agata
21:34, 2025-02-04
Uroczysta Przysięga Wojskowa Żołnierzy w Zawierciu
jak zwykle Wasi reporterzy na miejscu:)
						speedo
06:14, 2024-12-03
Jak spełniono marzenia strażaków z Zawiercia?
Nic nowego znowu władza piastuje swojego 👎
						Henryk
18:22, 2024-11-11
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz