Oba zespoły rozpoczęły spotkanie w najmocniejszych składach, mimo że gospodarze byli już pewni zakończenia fazy zasadniczej na pozycji lidera. Już na starcie można było zauważyć, że mierzą się ekipy, których wielkim atutem jest gra w obronie. Długa wymiana, pełna właśnie udanych zagrań w defensywie, a zakończona przez Karola Butryna, a następnie as Mateusza Bieńka na Tomaszu Fornalu, błąd w ataku Timothée Carle'a oraz blok na Łukaszu Kaczmarku pozwoliły nam odskoczyć na 10:5. W tym momencie czas wziął trener jastrzębian, Marcelo Méndez, ale po nim zdobyliśmy jeszcze dwa punkty w serii i mieliśmy szansę na kolejny, gdy jednak Fornal zakończył kolejną długą akcję, oszukując kiwką blok Aarona Russella. Następnie przyjmujący reprezentacji zameldował się w polu serwisowym, ustrzelił Bartosz Kwolka, kolejne dwie akcje po jego zagrywkach również wygrywali mistrzowie Polski i w efekcie zmniejszyli straty do trzech oczek. Na domiar złego Butryn zgłosił problem i musiał opuścić boisko, na którym pojawił się Kyle Ensing, a także Szymon Gregorowicz, bo ze względu na limit obcokrajowców zejść musiał też Luke Perry. Nie wybiło to jednak z rytmu naszej drużyny, a wręcz przeciwnie, szybko zaczęliśmy znów powiększać przewagę i po kontrze Ensinga oraz bloku Kwolka zrobiło się 18:12. Nasz przyjmujący dołożył też asa na Carle'u i dystans wynosił już siedem punktów. W polu serwisowym wstrzelił się jednak Norbert Huber i prowadzenie stopniało do stanu 22:19. Utrzymaliśmy je jednak do końca, Ensing dał nam piłki setowe, a Kwolek zdobył ostatni punkt atakiem z lewego skrzydła.
Błędy na początku drugiego seta sprawiły, że rywale szybko uciekli nam na trzy oczka. Długo nie byliśmy w stanie zmniejszyć tego dystansu, nie pomagały w tym częste błędy w polu serwisowym. Wystarczyło jednak, że Miguel Tavares przeszedł na techniczną wersją zagrywki, dwa razy sprawił duże problemy Carle'owi i w efekcie po kontrze Kwolka i bloku Bieńka w duecie z Ensingiem zbliżyliśmy się na 14:15. Widząc problemy rywali również Kwolek zwolnił rękę, upolował tym Fornala, a w kolejnej akcji wyblokowaliśmy krótką Hubera, Russell obił ręce rywali i to my prowadziliśmy 17:16. Mieliśmy piłki w górze również w kolejnej akcji, ale nie wykorzystaliśmy tego i szybko przekonaliśmy się, dlaczego mówi się, że niewykorzystane sytuacje się mszczą - wystarczył moment, żeby zrobiło się 20:18 dla Jastrzębia. Miejscowi utrzymywali tę przewagę aż do piłek setowych, ale wtedy najpierw Kwolek skończył z zimną krwią niezwykle trudną piłkę z prawego ataku, a następnie zaserwował asa na linię końcową, a to oznaczało grę na przewagi. Ta trwała niezwykle długo, a my potrafiliśmy wychodzić z nawet najtrudniejszych sytuacji, broniąc kolejne piłki setowe. Przy stanie 31:32 zrobił to atakiem blok-aut Bieniek, po czym zameldował się za linią 9. metra. Najpierw ustrzelił Jakuba Popiwczaka, a następnie Carle przyjął jego serwis na drugą stronę, a z piłki przechodzącej skorzystał Jurij Gladyr.
Trener Méndez po przerwie wymienił całą siódemkę, a rezerwowi dobrze wprowadzili się w grę i po ataku Marcina Walińskiego prowadzili 6:3. Od tego momentu zdobyliśmy jednak 5 punktów z rzędu, w czym dużą zasługę miał serwujący Russell. Dopiero po czasie serię Amerykanina przerwał skutecznym atakiem Arkadiusz Żakieta. Kilka minut później koledze z reprezentacji pozazdrościł Ensing i z 13:12 zrobiło się 18:12, z czego dwa punkty atakujący zdobył bezpośrednio. W końcówce gospodarze podgonili jeszcze, wygrali trzy akcje z rzędu i zbliżyli się na 20:22, ale my odpowiedzieliśmy dokładnie tym samym - błąd na zagrywce Marcina Walińskiego, piłka przechodząca skończona przez Russella i as Kwolka zapewniły nam trzy punkty. Statuetka MVP trafiła w ręce Szymona Gregorowicza - dla naszego libero to pierwsze takie wyróżnienie w karierze.
JSW Jastrzębski Węgiel - Aluron CMC Warta Zawiercie 0:3 (22:25, 32:34, 20:25)
Skład: Tavares, Butryn, Kwolek, Russell, Gladyr, Bieniek, Perry (L) oraz Ensing, Gregorowicz (L), Markiewicz
MVP: Szymon Gregorowicz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz