Zamknij

Rycerze obronili komplet punktów w starciu z GKS-em Katowice.

06:50, 03.10.2024 Aktualizacja: 06:53, 03.10.2024
Skomentuj

Po bardzo trudnym meczu, w którym trzy z czterech setów kończyły się różnicą dwóch punktów, Jurajscy Rycerze obronili komplet punktów w starciu z GKS-em Katowice.

W składzie meczowym z powodu urazu zabrakło Bartosza Kwolka, po raz pierwszy w tym sezonie w czternastce pojawił się więc Mateusz Bieniek, który jednak nie jest jeszcze gotowy do gry. Już w pierwszej akcji zagrywką zapunktował Jurij Gladyr, który ustrzelił Jewhenija Kisiluka. Bardzo dobrze na początku radził sobie zastępujący Kwolka w szóstce Patryk Łaba, który trzykrotnie był skuteczny z szóstej strefy i dzięki temu objęliśmy prowadzenie 5:2. Aaron Russell dwukrotnie pomylił się jednak w ataku, a następnie przyjął na drugą stronę zagrywkę Bartosza Gomułki, z czego skorzystał Bartłomiej Krulicki, i rywale doprowadzili do remisu 11:11. Katowiczanie poszli za ciosem, a ich trudne serwisy sprawiały nam wiele problemów. Kolejny raz nie utrzymaliśmy piłki po swojej stronie, gdy Joshua Tuaniga kapitalnie przymierzył do linii bocznej, a po asie Łukasza Usowicza GKS miał dwa punkty przewagi. Tę stratę odrobił wprawdzie skutecznym kontratakiem Russell, ale po własnej zagrywce z pierwszej strefy zapunktował chwilę później Gomułka, dorzucił asa i było już 21:18 dla przyjezdnych. Wprawdzie obroniliśmy dwie piłki setowe, ale trzeciej już nie zdołaliśmy i to goście wygrali premierową partię.

Dwa efektowne bloki, najpierw Russella, a chwilę później Miłosza Zniszczoła, pozwoliły nam na początku drugiego seta objąć prowadzenie 6:4. GieKSa szybko jednak wyrównała, a po serii gry punkt za punkt atak Usowicza z krótkiej na kontrze pozwolił jej wyjść na czoło. Po tym, gdy najpierw Russell, a następnie Karol Butryn rozbili blok z prawego skrzydła, odskoczyliśmy na 17:15. Kolejny potężny cios zza 9. metra, tym razem Aymena Bouguerry, dał gościom piłkę za darmo i w efekcie wyrównanie po ataku z przechodzącej Kisiluka, ale dwie akcje później ukraiński przyjmujący został zatrzymany przez Miguela Tavares i było 22:20 dla naszej drużyny, ale kolejny punkt na kontrze fenomenalnie dysponowanego Gomułki znów doprowadził do remisu. Na nasze szczęście atakujący katowiczan w końcu pomylił się przy stanie 23:23. Kisiluk obronił setbola, zahaczając o palce naszych blokujących, ale serwis posłał w pół siatki. W kolejnej akcji odrzuciliśmy rywali od siatki, ale Bouguerra zmieścił się w boisku po ciasnym skosie. Butryn równie precyzyjnie uderzył jednak do prostej i poszedł w pole serwisowe. Jego potężne uderzenie goście utrzymali w grze, ale Tuaniga musiał się ratować przerzutem do Gomułki, a ten został zatrzymany przez Łabę do spółki z Gladyrem i druga partia padła naszym łupem.

Przegrana końcówka nie podłamała graczy GKS-u, który kontynuowali ostrzał artyleryjski naszej linii przyjęcia. Pięknym za nadobne odpłacił się wprawdzie Gladyr, ale tylko raz i nadal musieliśmy gonić. Dopiero nieporozumienie po stronie rywali i kontratak Russella z pajpa pozwoliły nam wyrównać na 10:10. Po break poincie zdobyli rozgrywający - na blok Tuanigi Tavares odpowiedział asem, a poza tymi dwoma akcjami trwała gra punkt za punkt, gdzie jednak to katowiczanie co chwilę obejmowali minimalne prowadzenie. Zmieniło się to dopiero, gdy Tavares zatrzymał Kisiluka na 19:18. Portugalczyk skończył następnie przechodzącą po zagrywce Gladyra i przewaga urosła do dwóch oczek. Goście mieli w górze piłkę na 21:21, ale tym razem Gomułka został zablokowany przez Russella. Pierwszego setbola dał nam Butryn, który nie dał się zaskoczyć skrótowi Usowicza, który jeszcze zahaczył o taśmę, a następnie obił ręce rywali. Tavaresowi nie udało się jednak dobiec do zbyt agresywnie wgranej w siatkę piłki, ratunkowa próba odbicia wylądowałą poza boiskiem, a to oznaczało kolejną grę na przewagi. Gomułka nadepnął linię 9. metra, a Butryn uderzył na tyle mocno, że katowiczanie musieli oddać piłkę za darmo, a kontratak na wagę prowadzenia w setach skończył z szóstej strefy Russell.

Początek czwartej partii był bliźniaczo podobny do drugiej - znowu po sekwencji bloków Russella i Zniszczoła objęliśmy prowadzenie 6:4, a na dodatek Gomułka chwilę później uderzył w siatkę i przewaga wynosiła już trzy punkty. Butryn dorzucił asa na 12:8, a Gladyr i Russell bloki, po których było już 15:9. Do tego Tavares zapunktował już po raz 7 tego dnia, trafiając Bouguerrę serwisem. Przy wysokim prowadzeniem szansę debiutu w żółto-zielonych barwach dostał Mobin Nasri, który zmienił Russella. Końcówka należała jednak nie do Irańczyka, a do Łaby, który zdobył 3 z 5 ostatnich punktów, w tym asa, którym zakończył cały mecz. Statuetka MVP trafiła natomiast do Aarona Russella.

Aluron CMC Warta Zawiercie - GKS Katowice 3:1 (23:25, 27:25, 26:24, 25:17)

Skład: Tavares, Butryn, Russell, Łaba, Zniszczoł, Gladyr, Perry (L) oraz Markiewicz, Nowosielski, Ensing, Nasri

MVP: Aaron Russell

Statystyki

(.Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%