Jurajscy Rycerze weszli w mecz bardzo mocno, bo od razu objęli trzypunktowe prowadzenie przy zagrywkach Miguela Tavaresa. Nasza drużyna nabrała błyskawicznie rozpędu, pilnując czujnie na siatce zwłaszcza Mateusza Bieńka, który nie mógł skończyć ataku. Przewaga systematycznie rosła i w pewnym momencie wynosiła już 16:9. Wtedy goście zerwali się do pościgu i zaczęli mozolnie zmniejszać straty. Nie zbliżyli się jednak na mniej niż trzy punkty, a seta zakończył autowy serwis Filippo Lanzy.
Początek drugiej partii to kontynuacja bardzo dobrej gry Aluron CMC Warty, bo po bloku Dawida Konarskiego na Aleksie Atanasijeviciu zrobił się już 6:3. Po chwili za linię 9 metra poszedł jednak Bieniek i to był początek ogromnych problemów naszej drużyny. Środkowy reprezentacji Polski albo punktował bezpośrednio, albo utrudniał nam grę na tyle, że PGE Skra miała okazje do kontry, z których korzystała. Dopiero skuteczna krótka Miłosza Zniszczoła przełamała złą passę, ale w tym momencie musieliśmy gonić rywali ze stanu 8:12. Bełchatowianie złapali dobry rytm gry i było bardzo ciężko zatrzymać ich w ataku, a do tego dokładali też kolejne trudne zagrywki. Jurajscy Rycerze nie ustrzegli się też błędów, również zmiany trenera Michała Winiarskiego nie dały efektu, a w ostatnich akcjach rywale jeszcze powiększyli przewagę i wygrali do 16.
Początek trzeciego seta to kalka z poprzedniej partii. Znowu na początku wypracowaliśmy lekką przewagę, żeby po zdobyciu 7 punktu stanąć w miejscu, tym razem wskutek potężnych serwisów Dicka Kooya. Skra objęła prowadzenie 10:7, a następnie, dzięki dwóch wygranym kontrom, powiększyła je do stanu 14:9. Nasz zespół miał natomiast problemy z wstrzeleniem się zagrywką, a bez tego było bardzo trudno odrabiać straty. Te w efekcie jeszcze urosły i po raz kolejny przeciwnicy nie wypuścili nas nawet z 20.
W czwartym secie wreszcie przełamaliśmy klątwę siódmego punktu, a konkretnie zrobił to Uroš Kovačević, który popisał się niezwykle precyzyjną kiwką z drugiej linii. Rozpęd nabrany na początku nie wygasał i wreszcie zaczęliśmy sprawiać bełchatowianom regularne problemy z kończeniem akcji po ich przyjęciu. Miguel Tavares nie tylko skutecznie rozdzielał piłki, ale też dokładał świetną grę w obronie. Jurajscy Rycerze pilnowali przewagi już do końca, w ataku rozwinął się Bartek Kwolek i to on skończył seta z lewego skrzydła.
Tie-breaka kiwką z drugiej piłki otworzył Tavares, a po chwili bombę zza 9 metra dołożył Kwolek, z czego skorzystał w kontrze Kovačević. Ręki na zagrywce nie zwalniał jednak również Bieniek, trafił w samą linię i doprowadził do remisu. Dwupunktowe prowadzenie odzyskaliśmy po kapitalnej, długiej akcji, w której świetnie bronił Santiago Danani, a skończył ją błąd w ataku z trudnej piłki Lanzy. Dobra obrona Konarskiego zamieniona na punkt przez Kwolka powiększyła przewagę o kolejny punkt, ale goście nie poddawali się. Po zagrywce Atanasijevicia nasz libero nie dał rady zamortyzować piłki i ta minimalnie otarła się o sufit, chwilę później atakujący rywali skończył kontrę i doprowadził do remisu 12:12. Michał Winiarski wziął w tym momencie czas i wybił z uderzenia Serba, który po przerwie się pomylił. Po chwili pierwszego meczbola dał Kwolek, kończąc kolejną piłkę. Na zagrywkę wszedł Patryk Łaba, posłał na drugą stronę mocny serwis, a następnie podbił atak Karola Kłosa. Okazji do skończenia meczu nie zmarnował Konarski. Statuetka MVP trafiła w ręce debiutującego w żółto-zielonych barwach Kwolka.
Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:21, 16:25, 18:25, 25:18, 15:13)
Skład: Tavares, Konarski, Kwolek, Kovačević, Rejno, Zniszczoł, Danani (L) oraz Łaba, Szalacha, Waliński, Dulski, Kozłowski
MVP: Bartosz Kwolek
Statystyki
0
0
0
0
0
0
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz