Zamknij

SN: ostateczne 15 lat więzienia dla mężczyzny za wypchnięcie z balkonu ciężarnej żony

20:48, 30.09.2021 PAP Aktualizacja: 20:52, 30.09.2021
Skomentuj PAP PAP

Kobieta odniosła obrażenia głowy, ale przeżyła upadek. Upadek przeżyło także jej nienarodzone dziecko. Na 15 lat więzienia sprawcę skazał Sąd Okręgowy w Gdańsku, a w listopadzie 2019 r. wyrok potwierdził tamtejszy sąd apelacyjny.

Kara 15 lat więzienia dla Bartłomieja R. m.in. za znęcanie się nad żoną i usiłowanie jej zabójstwa jest już ostateczna. W czwartek Sąd Najwyższy oddalił kasację obrony mężczyzny skazanego za wypchnięcie w 2016 r. kobiety będącej w piątym miesiącu ciąży z balkonu na pierwszym piętrze.

"Ustalenia faktyczne poczynione na podstawie dowodów są niepodważalne w tym procesie zdaniem Sądu Najwyższego" - mówił w uzasadnieniu czwartkowego orzeczenia SN sędzia Marek Pietruszyński.

Sprawa była szeroko opisywana w mediach. Z ustaleń w tej sprawie wynikało, że mężczyzna ze szczególnym okrucieństwem znęcał się psychicznie i fizycznie nad wówczas około 30-letnią kobietą od 2013 r. do 2 czerwca 2016 r. Tamtego dnia Bartłomiej R. wypchnął ciężarną żonę z balkonu mieszkania w Gdyni.

Dramatyczną sytuację widzieli robotnicy pracujący przy bloku, którzy zawiadomili policję i pogotowie ratunkowe. Fakt ten miał też - jak się okazało - kluczowe znaczenie w sprawie. Pokrzywdzona twierdziła bowiem w śledztwie, że sama wypadła z balkonu na ziemię, szukając ucieczki z mieszkania przed atakującym ją mężem.

"Rzeczywiście sytuacja mogłaby być trudna wobec oświadczenia pokrzywdzonej, że chciała uciec z domu i kierowała się na balkon, aby w jakiś sposób wydostać się z budynku. Tyle tylko, że w sprawie są inne dowody w postaci zeznań trzech pracowników budowlanych, którzy w bliskiej odległości wykonywali prace" - powiedział sędzia Pietruszyński. Jak dodał już pierwsza informacja, którą otrzymała policja od tych świadków brzmiała, że "kobieta została wypchnięta z balkonu".

Sędzia SN zaznaczył ponadto, że z opinii psychologicznej wynikało, że w przypadku pokrzywdzonej "mieliśmy do czynienia z mechanizmem wyparcia tego drastycznego zdarzenia i zachowania skazanego wobec niej".

Obrona w kasacji wskazywała m.in., że sądy nie powinny "przejść do porządku dziennego" nad zeznaniami pokrzywdzonej, która nigdy nie mówiła o wypchnięciu z balkonu. Prokurator przed SN odpierał ten zarzut mówiąc, że "umysł ludzki, to nie działanie matematyczne".

"Dokładna analiza uzasadnienia sądu II instancji sporządzonego prawie na 90 stronach wykazują, że spełnia ono wszystkie wymogi kontroli odwoławczej" - podkreślił sędzia Pietruszyński. Ocenił, że "SN rzadko w swojej praktyce spotyka się z tak kompleksowym i wieloaspektowym uzasadnieniem orzeczenia", jak w tej sprawie.

R. został skazany, poza usiłowaniem zabójstwa, za znęcanie się nad kobietą, które polegało m.in. na biciu metalową pałką i kablem, rozbiciu lustra na jej głowie, rzucaniu nią o podłogę i ścianę, a także przypalaniu papierosami oraz kłuciu igłami w okolicy pośladków. Prześladowana kobieta spędzała od czasu do czasu noce w piwnicy lub na dworcu PKP. Bartłomiejowi R. zarzucono też, że znieważał swoją żonę słowami, kazał nagrywać jej rozmowy z bliskimi, a później je kontrolował. Innym z zarzutów było posiadanie w komputerze treści pornograficznych z udziałem dzieci.

Sądy podkreślały, że zarzucane mężczyźnie czyny charakteryzują się "bardzo dużą szkodliwością społeczną". Wskazywały, że skazany znęcał się nad żoną na oczach ich małoletniego dziecka.

Zarówno w trakcie śledztwa, jak i podczas procesu przed sądem niższej instancji, który toczył się za zamkniętymi drzwiami, Bartłomiej R. nie przyznał się do winy. Zaprzeczał, że znęcał się nad żoną i wypchnął ją z balkonu i że miał materiały pedofilskie.(PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ mark/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%