„Musimy codziennie, mówiąc językiem młodych, updatować się. Uaktualniać. To co zrobiliśmy dotychczas, to czego się wczoraj nauczyliśmy, jutro już będzie nieaktualne. Wygraliśmy wybory, w których rozsądek wygrał z populizmem. Ale ten sukces nie może nas uśpić”
– pierwszy rok prezydentury podsumowuje Anna Nemś, prezydent Zawiercia.
Dwie rzeczy szczególnie utkwiły mi w pamięci. Po pierwsze, nikt, ani prezydent Konarski ani żaden z jego zastępców, nie przekazał mi informacji i toczących się spraw w mieście. To dobry zwyczaj, że ustępujący prezydent mówi następcy o kluczowych sprawach czy zagrożeniach. Tutaj tego zabrakło. A druga rzecz to wszechobecny, nazwę to, urzędniczy bałagan. W dokumentach, w kompetencjach poszczególnych osób, generalnie w zarządzaniu. Niektórych dokumentów do dziś nie zdołaliśmy odszukać. Były? Nie było ich nigdy?
- Skąd ten bałagan wynikał?
Niestety, prawdziwe okazały się sygnały mówiące o tym, że mój poprzednik stosował autorytarny model zarządzania. Urzędnicy, bardzo często dobrzy fachowcy, nie tylko nie mieli okazji wyrazić swojego zdania, ale zwyczajnie bali się to robić. Bo w despotycznym modelu zarządzania monopol na wiedzę i rację ma tylko jedna osoba. Dziś oprócz Zarządu Miasta i Rady Miejskiej, Sołtysów, Rady Seniorów, Młodzieżowej Rady Miasta, mamy Zespół ds. Oświaty, Zespół ds. budowy hali widowiskowo-sportowej, Pełnomocnika ds. Osób z Niepełnosprawnościami, Pełnomocniczkę ds. Kobiet. Im więcej osób uczestniczy w dyskusji o mieście, tym lepiej.
- Może prezydent Konarski był po prostu wizjonerem?
Owszem, był. Ja też jestem wizjonerką. Różnica pomiędzy nami jest taka, że ja nie udaję wszechwiedzącej – otaczam się fachowcami i słucham, co mają do powiedzenia. W poprzedniej kadencji żyliśmy w jakiejś bajce – internet pękał od „sukcesów”, a rzeczywistość skrzypiała. Dziś to nie ja jestem bohaterką FB, to nasi Mieszkańcy są bohaterami pierwszego planu. Cieszę się z ich sukcesów i wspieram wszelkimi dostępnymi środkami.
- Rozumiem, że bałagan został już posprzątany?
Tak bym tego nie nazwała. Porządki kojarzą się z wyrzucaniem czegoś, a mnie chodzi o wprowadzenie ewolucji, a nie rewolucji. Nigdy moim celem nie był „rozlew krwi”, a raczej zmiana sposobu myślenia. Jestem absolutną zwolenniczką budowania dobrych, zgranych i kompetentnych zespołów. Abyśmy mogli dyskutować, spierać się na argumenty, a z tej „burzy mózgów” ma finalnie wyjść najlepsze dla miasta rozwiązanie. Staram się, również swoją postawą, pokazywać, że można pracować inaczej. Racjonalne wydatki i pozyskiwanie środków zewnętrznych wszędzie, gdzie się da.
- Niektórzy mają Pani za złe, że jest samodzielna i nie ,,wypaliła do żywego” wszystkich współpracowników poprzednika.
Pracuję w zespole, ale odpowiedzialność finalnie spoczywa na moich barkach. Tak jak obiecałam pracuję nie na 100 a na 150%. Mam swoje zasady, kręgosłup moralny i nie zamierzam rezygnować z żadnego z tych elementów tylko dlatego, że ktoś tego by ode mnie oczekiwał. Nie zieję ogniem, bo to nie mój styl pracy. Dużo wymagam od siebie i współpracowników. Kluczowa jest tu dobra organizacja pracy i determinacja. Dziś musimy myśleć o przyszłości, a nie „kopać się po kostkach”.
- Ale mówiło się o „czarnej liście” osób do zwolnienia…
Różne „gęby” próbowano mi dorobić w trakcie kampanii. Są i tacy, którzy teraz również nie mają żadnych hamulców. Ta rzekoma lista to był jeden z elementów obrzydliwej fali hejtu, którą wobec mnie skierowano jeszcze w trakcie kampanii. Niestety internet jest wylęgarnią hejtu, szczególnie boleśnie dotyka to ludzi młodych, ale także firmy, osoby publiczne.
- Dużo mówi się o fatalnej kondycji miejskiego budżetu. To prawda czy mit?
Niestety prawda. To oczywista konsekwencja trwonienia pieniędzy, której byliśmy świadkami przez ostatnie pięć lat. Jedną z pierwszych moich decyzji był naprawdę krytyczny przegląd wydatków i planowanych inwestycji. Część z nich – jak chociażby projekt nowej hali sportowej – okazała się rozdmuchanymi, szalenie kosztownymi wizjami. W koncepcji hali zaproponowanej przez mojego poprzednika sama attyka pochłonęłaby prawie 30 mln złotych. W jaki sposób ten kosztowny bajer miałby poprawić funkcjonalność hali? O miejscach parkingowych już nie wspomnę.
- No jak to po co, hala to sztandarowy projekt tak poprzednika, jak i Pani!
I ja się z tego nie wycofuję! Działamy bardzo intensywnie, by marzenia o hali się zmaterializowały. Bardzo zależy mi na tym, by hala była nie tylko tańsza, ale przede wszystkim bardziej funkcjonalna. By stała się Centrum Rekreacji, gdzie przez cały rok będą różne atrakcje dla całych rodzin. Powinna być tam przestrzeń do organizacji wydarzeń kulturalnych i uprawiania sportów, a latem – rekreacji, ale też górki, aby zimą móc poszaleć na sankach. I przede wszystkim, by te duże wydarzenia nie zdusiły nam centrum miasta korkami, od których właśnie się uwalniamy, dzięki świeżo otwartej pierwszej części tak długo wyczekiwanej obwodnicy. To jest realne. Przejmujemy nieodpłatnie od KOWR-u prawie 15 ha. Jest już zgoda Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Czas na kolejne etapy, projekt, finansowanie, budowę. To ma być inwestycja, która nie na 5, ale na 50 lat zabezpieczy potrzeby Zawiercian. Będzie to pierwszy z kilku kroków, które zamierzam zrealizować, by nasze miasto było dobrym miejscem do życia. Zawiercie ma być ,,miastem kompletnym”. Miastem, w którym jest dobra praca i edukacja, tanie mieszkania czynszowe, świetna komunikacja, piękna przyroda i atrakcyjna oferta spędzania czasu wolnego.
- A co dziś, z Pani punktu widzenia, jest dla Zawiercia kluczowe?
Bez wątpienia inwestycje. Zrewidowaliśmy budżet tak, by pomimo ciężkiej sytuacji wygospodarować na inwestycje dodatkowe 20 milionów zł. Kluczowa jest budowa mieszkań czynszowych, racjonalizacja wydatków w oświacie, realizacja II etapu programu OZE, odpowiedzialny rozwój Strefy Aktywności Gospodarczej, remonty: dróg, szkół, przedszkoli, MOK-u… Dużo by jeszcze wymieniać. Mamy na tym polu ogrom zaległości, które wspólnie z Radą Miejską staramy się nadrabiać.
- To jeśli jest taki kłopot finansowy, to dlaczego utrzymuje Pani bezpłatną komunikację?
Chcę poznać rzeczywiste koszty bezpłatnej komunikacji, która była wprowadzona tuż przed wyborami. Nie powiem, że jest to zły pomysł tylko dlatego, że wymyślił go Łukasz Konarski (zresztą na samym początku zeszłej kadencji proponowali to radni). Ale jeśli po pełnych 12 miesiącach funkcjonowania, okaże się, że nas na to nie stać, to nie będę miała żadnych oporów, aby o tym głośno powiedzieć.
- Decyzja o ewentualnej rezygnacji z bezpłatnej komunikacji może Panią wiele kosztować. Mieszkańcy nie lubią, jak im się zabiera coś, do czego przywykli, a dodatkowo jest bezpłatne. A kadencja szybko mija i ani się obejrzymy będziemy w kolejnej kampanii wyborczej…
Proszę mi wierzyć, nie o to tu chodzi, czy decyzja ta przysporzyłaby mi zwolenników czy przeciwników. Musimy mówić mieszkańcom prawdę o sytuacji miasta. Weźmy dla przykładu oświatę. Poprzednik zostawił tak nierealny budżet, że na koniec roku musieliśmy wziąć kredyt na 9 mln zł, by zapłacić nauczycielom, uregulować zobowiązania w oświacie. Teraz przyglądamy się bezlitosnej demografii i kosztom, jakie ponosimy na oświatę. Prowadzimy bardzo trudne dyskusje ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, co zrobić, by zapewniać w mieście dostęp do najwyższej jakości oświaty, a zarazem nie zrujnować miejskich finansów. Zadania oświatowe w naszym mieście w ostatnim roku to wydatek prawie 123 mln zł, a subwencja oświatowa naliczona dla naszego miasta to nieco ponad 54 mln zł. My z budżetu dołożyliśmy aż 68 mln zł. Zawiercie znajduje się w czołówce miast pod względem wielkości wydatków na oświatę w województwie śląskim.
- A do tego dochodzi bezwzględna demografia?
Po prostu nie rodzą nam się dzieci. Jeszcze 10 lat temu rodziło się prawie 500 dzieci, a w zeszłym roku urodziło się ich tylko 185, taka sytuacja jest zresztą w całej Polsce. Od września będzie 8 oddziałów przedszkolnych mniej, a wciąż pozostanie ponad 60 wolnych miejsc w przedszkolach. Powód? W porównaniu z 2020 r. liczba dzieci w przedszkolach spadła o ponad 230. Już od kilku lat powinna następować stopniowa redukcja oddziałów, jednak tak się nie działo. Prognozy demograficzne na przyszłość również nie napawają optymizmem (w I kwartale tego roku urodziło się nam tylko 40 dzieci). Co więcej, w ostatnich latach nie prowadzano tak potrzebnych remontów przedszkoli i szkół. Ostatnia taka inwestycja – budowa Przedszkola Integracyjnego nr 3 – to rok 2010.
Wracając do poprzedniego pytania: będę podejmowała decyzje dobre dla miasta, a nie dla mnie osobiście. Czy to zaważy na moim wyniku wyborczym? Obiecałam uczciwą i rzetelną pracę, a ostatnie wybory pokazały, że mieszkańcy wyżej cenią sobie rozsądek niż populizm i wierzę, że to się nie zmieni.
- SAG to kolejny trudny temat.
Strefa gospodarcza jest bardzo potrzebna miastu. Dobrze, że przed laty podjęto decyzję o jej utworzeniu. Strefa Aktywności Gospodarczej to przyszłość i rozwój Zawiercia. Musi się to jednak odbywać z poszanowaniem okolicznych mieszkańców. W pierwszych miesiącach mojej prezydentury odbyliśmy z mieszkańcami kilka spotkań, po których przedsiębiorcy podjęli konkretne działania, które zmierzały do zminimalizowania wpływu SAG na życie sąsiadów. Poprzednikowi zdecydowanie zabrakło właściwej komunikacji, stąd poczucie mieszańców, że są lekceważeni, a strefa rozwija się bez należytej kontroli. Decyzja o posadowieniu tam każdego nowego rodzaju działalności wymaga przeanalizowania wszystkich za i przeciw.
- Wciąż słyszy się powiedzenie: „Zawiercie to brama na Jurę”. To bardziej marzenie czy symbol zmarnowanego potencjału?
To hasło nie jest pustym sloganem, choć na pewno nigdy nie zostało w pełni wykorzystane.
Zawiercie ma ogromny potencjał – jest doskonale położone, bezpieczne, z dużą ilością terenów zielonych i – po oddaniu do użytku obwodnicy – doskonale skomunikowane. Takich atutów pozazdrościć nam może wiele śląskich miast. Nie musimy dążyć do metropolii. Ale możemy być doskonałą sypialnią dla niej. Miejscem, gdzie ludzie będą chcieli budować domy, planować przyszłość, gdzie będą dobrze się czuli. Będą chcieli tu żyć – po prostu. Chcę, aby Zawiercie przyciągało nowych mieszkańców. Tylko tak możemy walczyć z bezwzględnymi dla polskich miast prognozami demograficznymi.
- Nie obawia się Pani, że skutecznie ich odstraszy historia „góry śmieci” ciągnąca się w opowieści o mieście?
Niebezpiecznej góry śmieci już nie ma – usunęliśmy ją. Teraz budowana jest sortownia. Po latach „śmieciowych przekrętów” (sprawy są w prokuraturze), czas na normalność. Tego sobie życzę dla naszego miasta – bezpieczeństwa oraz spokojnego, zrównoważonego rozwoju. To nasi Mieszkańcy są największą wartością i potencjałem Zawiercia, które w tym roku obchodzi 110 lat.
[ZT]51407[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz