Zamknij

Dodaj komentarz

Abp Galbas o komisji ds. nadużyć: jeśli nie będzie niezależna, to lepiej, żeby jej nie było

PAP 15:08, 23.12.2025 Aktualizacja: 15:34, 23.12.2025
Skomentuj PAP PAP

PAP: Jakie wydarzenia w mijającym roku były najważniejsze dla Kościoła?

Gdyby komisja ds. zbadania zjawiska nadużyć seksualnych miała nie być niezależna, to lepiej, żeby jej nie było - powiedział PAP metropolita warszawski abp Adrian Galbas. Dodał, że "atrapa uczciwej komisji" jedynie skompromitowałaby Episkopat i jeszcze bardziej osłabiła zaufanie wiernych.

Abp Adrian Galbas: To był Rok Jubileuszowy, który w Kościele przeżywaliśmy pod hasłem "Pielgrzymi nadziei". Miało nam ono uświadomić, że chrześcijańska nadzieja nie jest tanim optymizmem, naiwnym przypuszczeniem, że jutro będzie lepiej. Ta nadzieja jest czymś dużo głębszym - przekonaniem, że moje życie ma sens także wtedy, kiedy jest trudne i że ostatecznym jego sensem jest wieczność. Dla chrześcijan fundamentem nadziei jest Chrystus, Jego obecność i działanie wśród nas.

Na pewno wydarzeniem ważnym dla Kościoła powszechnego była śmierć papieża Franciszka. Mam wrażenie, że dopiero po jego odejściu bardziej docierają do nas różne wymiary tego pontyfikatu, który był dynamiczny, wyrazisty, dla niektórych kontrowersyjny, ale na pewno bardzo znaczący dla Kościoła. Ponadto w tym roku Kościół otrzymał nowego papieża Leona XIV, którego dopiero poznajemy, ale już kochamy.

PAP: W marcu tego roku o. Adam Żak, członek zespołu pod kierownictwem prymasa Polski, którego celem było wypracowanie zasad funkcjonowania komisji ekspertów ds. zbadania zjawiska nadużyć seksualnych duchownych, powiedział PAP, że prace nad powołaniem komisji dobiegają końca i że ma nadzieję, iż zostanie ona powołana do końca roku. Rok się kończy, a komisji nadal nie ma. Dlaczego?

Abp Adrian Galbas: Rozumiem wszystkich, którzy nie tylko wyrażają zniecierpliwienie, ale są zwyczajnie źli na nas, biskupów. Myślę tu przede wszystkim o osobach skrzywdzonych. Mają prawo do takiej reakcji. Mało tego - sam ją podzielam. Też bym chciał, by ta komisja już działała. I choć wielu mi pewnie nie uwierzy, to mogę powiedzieć, że zdecydowana większość biskupów, a może i wszyscy, jest zdeterminowana, by powstała. Gdybyśmy teraz, po kilku latach od podjęcia decyzji o powołaniu komisji, zdezerterowali, byłaby to katastrofa nie tylko wizerunkowa, ale przede wszystkim moralna.

PAP: Jak w takim razie rozumieć decyzję podjętą przez KEP w czerwcu o zakończeniu prac zespołu pod kierownictwem prymasa Polski abpa Wojciecha Polaka i powołaniu zespołu bpa Sławomira Odera?

Abp Adrian Galbas: Na pewno nie chodziło o stępienie zębów przyszłej komisji. Paradoksalnie podjęliśmy tę decyzję z nadzieją, że ona przyspieszy powstanie komisji, ponieważ w dokumentach opracowanych przez zespół księdza prymasa były pewne mankamenty prawne, na które zwróciła uwagę Komisja Prawna Episkopatu. Dialog pomiędzy obydwoma zespołami ciągnął się i ciągnął. Wielu biskupów, ja na pewno, byliśmy tym bardzo zniecierpliwieni. Pojawiła się więc myśl, by drugi etap powstania komisji powierzyć zespołowi ściśle prawnemu. Ksiądz biskup Oder nie wyrzucił do kosza tego, co zrobił arcybiskup Polak, przeciwnie: pracuje nad tymi samymi dokumentami, nie wymyśla nowych. Chce tylko doprecyzować niektóre rzeczy.

Cały problem tej komisji jest też taki, że ona powstaje w mało sprzyjających warunkach. Biskupi jadą na posiedzenie Konferencji Episkopatu i przez cały czas są pod wielką presją ze strony części opinii publicznej. Kiedy trwa konferencja lub tuż po jej zakończeniu w mediach pojawiają się dokumenty robocze, nad którymi dopiero trwa dyskusja. Wokół tego wszystkiego jest dużo nieufności, że biskupi na pewno coś zachachmęcą. To bardzo utrudnia pracę. Mimo to mam nadzieję, że te prace wkrótce się zakończą i to z dobrym efektem.

PAP: Ks. Grzegorz Strzelczyk, który w liście otwartym ujawnił taki właśnie roboczy dokument, twierdzi, że medialna dyskusja nad tymi dokumentami jest potrzebna zanim zostaną one przez biskupów zatwierdzone. Bo kiedy KEP zatwierdzi dokument, nie będzie już można nic w nim zmienić.

Abp Adrian Galbas: Ks. Strzelczyk podniósł wiele ważnych kwestii. To człowiek od lat zaangażowany w towarzyszenie ofiarom przestępstw seksualnych, więc wie, co mówi. Rozumiem jego niepokój. Do zgłoszonych przez niego zastrzeżeń na pewno należy się odnieść, zwłaszcza tych dotyczących niezależności przyszłej komisji. Powinien to zrobić zespół księdza biskupa Odera.

PAP: Kard. Grzegorz Ryś powołał w archidiecezji łódzkiej Niezależną Komisję Historyczną ds. Zbadania Przypadków Nadużyć Seksualnych. Niedawno zasugerował, że rozważa powołanie podobnej komisji w Krakowie. Czy ksiądz arcybiskup rozważa powołanie takiej komisji w Warszawie?

Abp Adrian Galbas: Zgadzam się z kard. Grzegorzem, że komisja ogólnopolska nie poradzi sobie bez pomocy komisji w diecezjach, więc na pewno prędzej czy później taka w Warszawie powstanie. Na dzisiaj jednak wolałbym poczekać na zakończenie prac w KEP.

PAP: A jeśli prace nad jej powołaniem będą się przedłużały w nieskończoność?

Abp Adrian Galbas: Wciąż wierzę, że tak się nie stanie.

PAP: Jest ksiądz arcybiskup przekonany, że kiedy komisja ogólnopolska powstanie, to będzie naprawdę niezależna i rzetelna?

Abp Adrian Galbas: Jeśli miałaby powstać komisja, która nie będzie niezależna, to lepiej, żeby jej w ogóle nie było. Jeśli to miałaby być tylko jakaś atrapa uczciwej komisji, to nas tylko skompromituje i jeszcze bardziej osłabi zaufanie wiernych do Episkopatu. Niezależność to absolutnie pierwszy i fundamentalny warunek jej powstania.

PAP: W roku 2025 miała miejsce także inna ważna zmiana: wieloletni szef Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski przestał pełnić tę funkcję po tym, jak publicznie skrytykował decyzję KEP o zaprzestaniu prac zespołu prymasa Wojciecha Polaka. Jak ta zmiana wpłynie na funkcjonowanie KAI?

Abp Adrian Galbas: Bardzo szanuję redaktora Przeciszewskiego. Myślę, że mamy dobre relacje i dość często się widujemy. Doceniam wysiłek, jaki włożył w budowę i prowadzenie KAI. Już wcześniej zapowiadał, że zamierza przejść na emeryturę, więc jego odejście nie do końca było związane z krytyką działań KEP. Mam nadzieję, że KAI będzie istniała nadal, bo trzydzieści minionych lat pokazało, że jest potrzebna. Jest tam dobry zespół dziennikarzy i nowe, kompetentne kierownictwo, jestem więc optymistą.

PAP: Nie obawia się ksiądz arcybiskup, że odejście Marcina Przeciszewskiego spowoduje rozpad KAI?

Abp Adrian Galbas: Podstawowym problemem, z jakim teraz boryka się KAI, jest brak pieniędzy. Jeśli miałbym się czegoś obawiać w związku z przyszłością agencji, to raczej tego, że nie będzie miała się z czego utrzymać. W tej chwili na funkcjonowanie KAI łożą wszystkie diecezje, które jednocześnie mają tysiąc innych wydatków. Każdy oszczędza, jak może, i grosz, który ma wydać, ogląda po kilka razy. Szukamy rozwiązań. Daj Boże, że coś z tych poszukiwań wyjdzie. Oczywiście KAI nie może się od nikogo uzależnić, także od sponsorów. Musi być niezależną agencją, a nie czyimkolwiek megafonem.

PAP: W tym roku szkolnym po raz pierwszy lekcje religii w szkołach odbywały się w wymiarze jednej godziny tygodniowo, obowiązkowo na pierwszej lub ostatniej lekcji.

Abp Adrian Galbas: To nie była nasza decyzja, zostaliśmy przez resort edukacji postawieni przed faktem dokonanym. Nikt z nami poważnie nie rozmawiał, nikt nas nie słuchał. Był rozkaz. Musieliśmy się dostosować i to zrobiliśmy, choć nie dostaliśmy nawet czasu na przygotowanie nowych podręczników adekwatnych do nowych realiów. Takie podejście resortu edukacji jest chyba wynikiem głębokiego niezrozumienia samej istoty nauczania religii w szkole. Jakiegoś archaicznego przekonania, że to jest coś nieważnego i niepotrzebnego, jakieś czary, jakieś gusła i wierzenia, więc można to potraktować jak rzecz zbędną. Takiego podejścia nie ma nigdzie w cywilizowanych społeczeństwach tzw. zachodniego świata. Jest to wszystko niesprawiedliwe i załatwione w złym stylu. Ale Kościół w każdych warunkach będzie robił swoje.

Bardziej intensywnie katecheza już pojawia się w parafiach, choć wciąż jest jej za mało. Mamy też nową podstawę programową, która posłuży za punkt wyjścia do opracowania przyszłych podręczników. Uwzględnia ona nie tylko nowe realia, ale także krytyczne uwagi dotyczące dotychczasowych programów nauczania religii w szkole.

PAP: Ksiądz arcybiskup zapowiedział rozpoczęcie synodu w archidiecezji warszawskiej. Skąd myśl, że archidiecezja go potrzebuje?

Abp Adrian Galbas: Po roku posługi w Warszawie pomyślałem, że to dobry moment, żeby porozmawiać o wielu ważnych sprawach dla naszego Kościoła. Zamierzam zaprosić do tej rozmowy nie tylko księży i parafian, ale też środowisko naukowe, dziennikarzy, samorządowców, polityków, a także ludzi, którzy w ostatnim czasie odeszli od Kościoła.

Drugi powód jest taki, że zauważyłem, jak dobrą i poważną pracę zrobiono w archidiecezji w związku z tak zwanym synodem papieża Franciszka, który zresztą wciąż trwa. Chcę to, co zostało tam powiedziane, zebrać i iść z tym dalej.

Trzeci powód, może najbardziej pragmatyczny, jest taki, że każdy synod ustala prawodawstwo danej diecezji. Nasze ma już ćwierć wieku. Wtedy diecezja wyglądała inaczej pod względem liczebnym i strukturalnym, inny był także kontekst społeczny, w którym działał Kościół.

PAP: Czy zdaniem księdza arcybiskupa udało się wprowadzić do krwioobiegu Kościoła w Polsce zalecenia synodu o synodalności?

Abp Adrian Galbas: Pamiętam, że kiedy byłem klerykiem, dużo się mówiło o tym, że trzeba wreszcie obudzić śpiącego olbrzyma, którym są ludzie świeccy. Po latach widzę gigantyczną zmianę, jeśli chodzi o aktywność świeckich w Kościele. Myślę, że coś podobnego dzieje się z synodalnością. To nie jest skok antylopy, raczej tempo żółwia, ale jednak idziemy naprzód.

Rozmawiała Iwona Żurek (PAP)

iżu/ akar/ mhr/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zawiercie365.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%