Zamknij

Eryk Kulm: Chopin już ze mnie wyszedł

PAP 13:34, 04.10.2025 Aktualizacja: 19:28, 11.10.2025
Skomentuj PAP PAP

PAP Life: "Chopin, Chopin!" za chwilę wchodzi na ekrany kin. Jakie uczucia ci towarzyszą? Niepokój, napięcie, ekscytacja?

Eryk Kulm intensywnie przygotowywał się do roli Chopina. Na trzy i pół miesiąca wyjechał do Francji, gdzie po sześć godzin dziennie ćwiczył grę na pianinie. Później czekały go trwające cztery miesiące zdjęcia do filmu. - Chopin już ze mnie wyszedł, ale została ze mną jego muzyka i nie chce wyjść. A ja też jej nie wypraszam - mówi aktor tuż przed kinową premierą filmu "Chopin, Chopin!", zaplanowaną na 10 października.

 

Eryk Kulm: Chyba w końcu zaczyna puszczać napięcie. Praca już została wykonana i teraz ludzie to ocenią. Oczywiście chciałbym, żeby ten film poruszył, wzruszył. Ale nie mam już na to wpływu. Praca nad rolą Chopina na pewno była dla mnie doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju, najtrudniejszym, najbardziej pracochłonnym ze wszystkich moich projektów.

 

PAP Life: Rozmawialiśmy też w trakcie realizacji zdjęć. Powiedziałeś wtedy, że zdecydowałeś się samodzielnie wykonywać utwory Chopina.

 

E.K.: Muzyka Chopina zawsze mocno oddziaływała na moje emocje. Więc wydawało mi się, że byłoby czymś wspaniałym móc zagrać człowieka, który tak bardzo mnie porusza. Przed premierą "Filipa" rozmawiałem z Michałem Kwiecińskim (reżyser filmów "Filip" i "Chopin, Chopin!" - red.). Mówiliśmy o nowych projektach i wtedy powiedziałem o Chopinie. Michał to podchwycił, zaczął się przygotowywać, czytał, oglądał filmy, które nakręcono o Chopinie. Od początku chciał, żebym samodzielnie wykonał wszystkie utwory. Miałem jakieś przygotowanie muzyczne, bo w podstawówce i gimnazjum chodziłem do klasy o profilu muzycznym. Ale na potrzeby filmu musiałem się nauczyć grać lepiej niż kiedykolwiek. Przed rozpoczęciem zdjęć wyjechałem do Francji i tam w domku w górach, przez trzy i pół miesiąca ćwiczyłem na pianinie.

 

PAP Life: Dlaczego właściwie podjąłeś taką decyzję? Mógł to przecież zrobić zawodowy pianista.

 

E.K.: Ale wtedy sceny grania musiałyby być kręcone w inny sposób. Trzeba byłoby robić cięcia i to już na ekranie byłoby widoczne. Natomiast, kiedy sam wykonywałem utwór, to kręciliśmy w jednym ujęciu.

 

PAP Life: Nie bałeś się, że sobie nie poradzisz, że usłyszysz, że byłeś zuchwały?

 

E.K.: Dlaczego zuchwały?

 

PAP Life: Bo nie jesteś zawodowym pianistą. Granie Chopina to nie tylko technika, ale też wydobycie emocji, a to muzycy ćwiczą latami.

 

E.K.: Od początku wiedziałem, że to będzie bardzo trudne. Szczególnie, że było to podyktowane chęcią jak najpełniejszego pokazania Chopina. Praca nad jego utworami bardzo mi pomogła wejść w postać, poczuć ją. Oczywiście przygotowanie muzyczne było jednym z elementów przygotowań. Wspierała mnie Anna Skorupa, coachka aktorska. Razem budowaliśmy tę rolę.

 

PAP Life: Kiedy oglądałam film, pomyślałam, że wasz Chopin był takim Freddym Mercurym tamtych czasów. Muzyczny geniusz wielbiony przez tłumy, ale w gruncie rzeczy przeraźliwie samotny. Michał Kwieciński powiedział kiedyś, że chciał pokazać w tym filmie młodego mężczyznę, który kocha życie i pragnie być kochanym.

 

E.K.: Na pewno szukaliśmy w Chopinie jak najwięcej cech normalnego człowieka, po prostu wrażliwego. Grał od dziecka, wychował się przy fortepianie i, tworząc muzykę, wyrażał siebie. Michała interesowało to, co się działo w środku Chopina. Stąd bliskie plany. Chodziło o człowieka, każdy grymas, oddech. Chciałbym, żeby ci, którzy obejrzą film, wynieśli większe zrozumienie dla jego muzyki. Może zastanowili się, dlaczego ona jest właśnie taka, co za nią stoi. No i żeby zobaczyli, że w każdym z nas jest człowiek. Nieważne, co robimy i na jakim szczycie jesteśmy, to na końcu jesteśmy ludźmi. Każdy z nas przeżywa to samo. Tak samo potrzebuje miłości, tak samo boi się samotności i tak samo boi się śmierci.

 

PAP Life: W filmie oglądamy kilkanaście ostatnich lat życia Chopina. W tym czasie przechodził przez różne fazy. Wypierał chorobę, nie chciał się leczyć, kompulsywnie korzystał z życia, próbował założyć rodzinę, próbował się ratować eksperymentalnymi terapiami, wreszcie pogodził się, że odejście jest nieuniknione.

 

E.K.: Myślę, że odszedł spełniony. Przede wszystkim w jakiejś akceptacji i rozumieniu tego, co dała mu choroba, jak wpłynęła na jego twórczość. Wydaje mi się, że uwolniła go od przymusu ciągłego zakładania masek i udawania.

 

PAP Life: Każdy z nas zakłada różne maski.

 

E.K. To prawda, ja też zakładałem różne - w pracy, w relacjach prywatnych.

 

PAP Life: Aktorzy podkreślają, że wychodzenie z trudnych, angażujących ról jest bardziej skomplikowane niż wchodzenie w rolę. Jak ty sobie poradziłeś z Chopinem?

 

E.K.: To był długi proces. Dużo podróżowałem. Chopin już ze mnie wyszedł, ale została ze mną jego muzyka i nie chce wyjść. A ja też jej nie wypraszam. (PAP Life)

Rozmawiała Iza Komendołowicz

ikl/ag/moc/

 

Eryk Kulm ukończył aktorstwo w warszawskiej Akademii Teatralnej (2016). Debiutował w filmie "Pręgi" (2004). Za tytułową rolę w "Filipie" otrzymał Orła w kategorii najlepsza rola męska, nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego przyznawaną młodym aktorom oraz nagrodę na Nowojorskim Festiwalu Filmów Polskich. Ostatnio można było go oglądać w serialach "Lipowo. Zmowa milczenia", "Kiedy ślub?", "Klara" i filmie "Bokser". W "Chopin, Chopin!" (w kinach od 10 października) wcielił się w tytułową rolę Fryderyka Chopina. Ma 35 lat.

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%