- "Monthy Python i Święty Graal" został nakręcony 50 lat temu, ale w Polsce premiera tego absurdalnego filmu nigdy nie miała miejsca. Dlatego robimy ją teraz, 50 lat po premierze światowej - powiedziała PAP Izabela Treutle z Lidzbarskiego Domu Kultury. Instytucja ta od 1976 roku organizuje festiwal i turniej kabaretowy. Tym samym jest to najstarsza tego typu impreza w Polsce.
Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry odbywają się od 46 lat - tegoroczna edycja imprezy rozpocznie się 14 sierpnia. W tym roku oprócz występu czołowych polskich kabaretów zaplanowano m.in. polską premierę filmu "Monty Python i Święty Graal".
W tym roku na scenie pod gotyckim zamkiem biskupów warmińskich będzie można oglądać m.in. występy Grupy MoCarta, Formację Chatelet, Kabaret Pod Wyrwigroszem, Kabaret Rak, Kabaret Trzecia Strona Medalu czy Grzegorza Halamę i Tadeusza Drozdę.
- Niezmiennie od lat trzymamy najwyższy poziom imprezy, na którą przyjeżdżają do Lidzbarka Warmińskiego miłośnicy kabaretu z całego kraju - dodała Treutle.
Przegląd kabaretów nie bez powodu odbywa się w Lidzbarku Warmińskim. W tutejszym zamku pisał i mieszkał biskup Ignacy Krasicki, autor niezrównanych fraszek i satyr, organizator zabaw karnawałowych, hucznie obchodzonych jubileuszy i wykwintnych bali. Wreszcie autor motta festiwalu pochodzącego z "Monachomachii" - "prawdziwa cnota krytyki się nie boi".
Pierwsze lidzbarskie "Biesiady" odbyły się 29 lutego 1976 roku i trwały trzy dni. W nazwie nawiązano do "obiadów czwartkowych", w których uczestniczył biskup Krasicki. - W sali, gdzie odbywał się festiwal, publiczność gromadziła się przy stolikach i podczas oglądania występów mogła się delektować dowcipem i... bufetem - powiedziała Treutle i dodała, że z czasem zrezygnowało od serwowania widzom jedzenia, bo narzekały na to ekipy telewizyjne. Słowo "Biesiady" zastąpiono "Wieczorami Humoru i Satyry".
Były także lata, w których festiwal się nie odbył. Tak było w stanie wojennym w 1982 roku. W roku 1986 festiwal odbył się półoficjalnie - do Lidzbarka przyjechali niektórzy laureaci i zaprzyjaźnieni uczestnicy poprzednich edycji. Tradycyjnego konkursu jednak nie było. "W latach 1987, 1988 i 1989 festiwal nie odbył się w ogóle. Mówi się, że to klątwa, w wyniku której przez kolejne lata nad imprezą ciążył cień gniewu konsula z zaprzyjaźnionego mocarstwa ościennego. Ów konsul na zaproszenie miejscowych dygnitarzy był na imprezie i co gorsze, zrozumiał, co na niej mówiono. Imprezę wznowiono dopiero w 1990 roku - powiedziała Treutle.
Przez wiele lat lidzbarskim przeglądom kabaretowym patronowało pismo "Szpilki", a najlepsi twórcy otrzymują do dzisiaj w nagrodę Złotą Szpilkę. - Początkowo statuetka przybrała formę drewnianej atrapy. Szpilką "złotą" stała się dopiero przy czwartej edycji.
Przez blisko 50 lat imprezy na lidzbarskiej scenie wystąpiły wszystkie czołowe polskie kabarety. Ich programy oceniali jurorzy należący do grona mistrzów kabaretu i pióra, m.in. Adam Kreczmar, Maria Czubaszek, Zenon Laskowik, Stefan Friedman czy Artur Andrus i Andrzej Poniedzielski. - Wielu jurorów swoją przygodę z lidzbarskim festiwalem zaczynało jako występujący, by po kilku latach z ocenianego stać się oceniającym. Tak było w przypadku Krzysztofa Daukszewicza, Rafała Kmity czy Ireneusza Krosnego - powiedziała Treutle.
Przez kilka pierwszych edycji turnieju jurorzy nie byli jedynymi "recenzentami" występujących kabaretów. Zanim na scenę teksty trafiały do tzw. cenzury. - To jarzmo zmuszało autorów do nadzwyczajnej ekwilibrystyki słownej - przyznała Treutle.
- Te najlepsze i najczęściej wspominane programy kabaretowe zrodziły się właśnie w czasach buntu wobec istniejącej rzeczywistości. Zespoły jednoczyły w śmiechu żądnych inteligentnej rozrywki widzów, dawały odpór jaskrawym przejawom głupoty i obłudy warstw rządzących w czasach, w których istniał jasny podział: my i oni - stwierdziła Treutle.
Po zniesieniu cenzury twórcy kabaretowi musieli znaleźć nowe formy rozśmieszania widzów. W ich programach częściej pojawiała się polityka. Teraz biorą na warsztat także sprawy społeczne i obyczajowe. (PAP)
jwo/ miś/
Ulica Szkolna w Rokitnie Szlacheckim tonie w dziurach!
Po prostu wstyd, aby w XXI wieku były jeszcze w Polsce drogi z dziurami, jak ser szwajcarski.
Piotr
14:55, 2025-05-20
Krzysztof Cugowski porwał publiczność w Zawierciu!
Świetny koncert. Jednak autor artykułu podaje nieprawdziwe informacje. Krzysztof Cugowski na tym koncercie nie zaprezentował utworów Takie Tango i Bal wszystkich świętych.
Agata
21:34, 2025-02-04
Uroczysta Przysięga Wojskowa Żołnierzy w Zawierciu
jak zwykle Wasi reporterzy na miejscu:)
speedo
06:14, 2024-12-03
Jak spełniono marzenia strażaków z Zawiercia?
Nic nowego znowu władza piastuje swojego 👎
Henryk
18:22, 2024-11-11
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz