W dniu dzisiejszym, 20 sierpnia 2022r., odbędzie się wykład oraz wystawa Instrumentów Zabytkowych Grażyny i Romana Kryst. Wydarzenie będzie miało miejsce podczas Jurajskiego Festiwalu Kultury Ludowej pod nazwą GOŚCINIEC JURAJSKI W MGOPK W Koziegłowach.
Dwoje niepozornych ludzi, których połączyła miłość i pasja do akordeonu. Jest on obecny w ich życiu właściwie wszędzie: w obrączkach na palcu, w formie kolczyków w uszach Grażyny, wisiorka na szyi u obojga, jako brelok do kluczyków, są bombki na choinkę z akordeonem, a nawet nocnej koszuli (co zdradziła Grażyna) widnieje akordeon. Można by tu było jeszcze dużo wymieniać... Jak napisała kiedyś pani Grażyna:
każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, naszym hobby jest muzyka, ona w naszych sercach gra. Wszystko więc co dźwięk wydaje, miły sercu memu tak – maż ratuje, mąż gromadzi - stąd kolekcja właśnie ta. Każdy z naszych instrumentów, własną dusze przecież ma, każdy kiedyś ludziom służył - kiedyś, komuś pięknie grał. Całe serce mąż w to włożył, by przywrócić piękno im, by przez długie jeszcze lata mogły cieszyć dźwiękiem swym...
Bo największa pasją tych dwojga ludzi z Częstochowy jest ratowanie starych instrumentów, to właśnie temu dziełu poświecili ostatnie kilkanaście lat życia, kosztem wielu codziennych wyrzeczeń zgromadzili w swojej kolekcji ponad 400 eksponatów i każdy jest inny.
Na początku miały to być tylko same harmonie i akordeony – znaleziony przypadkiem przez Romana akordeon w całkowitym rozkładzie (po prostu luzem części w worku). Sam akordeonista, który swoje instrumenty bardzo szanuje (żona żartobliwie mówi, że bardziej niż ją) - postanowił, że go odrestauruje. Wypowiedział wtedy słowa:
stary. ty jeszcze będziesz grał.
Zaważyły one na dalszym życiu, spowodowały lawinę ratowania starych instrumentów, znajdowanych często w bardzo złym stanie. Przy pracy nad znalezionym instrumentem okazało się, że to akordeon z ogromną ciekawostką. Otóż na głosach bite są niemieckie swastyki akordeon marki HESS z 1937 roku (taka tata widnieje wewnątrz) - dwa lata przed wybuchem II Wojny Światowej, Hess, głosy sygnowane swastykami... Można snuć przeróżne domysły na temat dla kogo został wykonany.
O każdym instrumencie z kolekcji można by było coś opowiedzieć, historie jego powstania, życiorys ludzi, którzy go wykonali (bo wiele eksponatów to ręczna robota). Czasami całkiem prostych ludzi, zajmujących się na co dzień choćby uprawą roli, niekoniecznie wykształconych muzycznie, czy też historie jakie się zdarzyły właścicielom kolekcji podróżującym za poszukiwaniem kolejnych eksponatów do uratowania.
Tak jak wspomnieliśmy - na początku miały być tylko: harmonie, akordeony, bandeneony, koncertyny, fisharmonie (jest ich około 300), ale Roman nie mógł przejść obojętnie wobec żadnego instrumentu, który znajdował się „tam gdzie nie powinien” na bazarze, wśród „przysłowiowych śrubek „ - płacił i ratował. Stąd w kolekcji znajdują się instrumenty dęte, szarpane, ludowe a nawet egzotyczne.
Kolekcja, której znaczną częścią są interesujące nas harmonie i akordeony stała się źródłem wiedzy , z którego korzystają uczniowie, oraz studenci Akademii Muzycznych, gdyż pasjonaci, miłośnicy tradycji w osobie Romana i Grażyny, budujący mosty pomiędzy tradycją a współczesną kulturą, udostępniają ją – pokazując w całym jej bogactwie i różnorodności. Obecnie to niezwykle ważna i interesująca dziedzina kultury, związana z gromadzeniem i zabezpieczaniem naszego dziedzictwa.
Wystawa tych unikatowych instrumentów gościła już w wielu miastach naszego kraju w Domach Kultury, Muzeach, Szkołach, Operach czy też w Filharmoniach (Białystok, Ostróda, Gniezno, Kazimierz Biskupi, Chełm , Szprotawa, Opatów, Koszyce, Wisła, Gorlice – Konfrontacje Akordeonowe, Sanok – Międzynarodowe Spotkania Akordeonowe, Czarna Białostocka, Choroń, Dąbrowa Zielona – trudno wymienić wszystkie ) - wszędzie przyjmowana z zainteresowaniem i zdumieniem ze względu przede wszystkim na ilość i różnorodność Polskich instrumentów. Przecież Polska była potęgą w budowie harmonii – nie mówimy tutaj o seryjnej produkcji, bo taka również istniała w działającej od 1949 do 1973 Bydgoskiej Fabryce Akordeonów , gdzie produkowano takie instrumenty jak : 32 basy – Echo, 45 basów – Orlik, 60 basów – Kujawiak, 80 basów – Victoria, Flis, Polonez, Muza, 96 basów – Muza Tonika, 120 basów – Mazur, Carmen, Menuet (wszystkie można zobaczyć w kolekcji), ale mówimy o okresie I Wojny Światowej, Okresie Międzywojennym i o Polskich Harmoniach Dwurzędowych, Trzyrzędowych , Pedałowych, Sekundowych, mówimy o instrumentach mistrzowskich – budowanych w całości przez jedną osobę , lub względnie w fazie początkowej przez uczniów i czeladników pod okiem mistrza. Odznaczały się one nie tylko jednolitym, starannym wykonaniem i wykończeniem, ale również odpowiednim doborem surowca, uwzględniającym nawet układ słoi użytego do budowy drewna. Nie myślano o tym, by z kawałka surowca zrobić jak najwięcej części, oszczędnie, tanio, nie myślano o „cięciu kosztów”, tylko o tym by zrobić jak najlepiej, by część służyła przez setkę lat (takie instrumenty można zobaczyć w kolekcji liczące 100 lat). Budowa harmonii trwała więc długo, była bardzo kosztowna, ale każda z nich to było „arcydzieło” (doceniane zresztą na wszystkich wystawach przemysłu- o czym świadczą wzmianki w źródłach historycznych). Piękną cechą Polskich harmonii było bogate zdobnictwo (co można zauważyć na pierwszy rzut oka patrząc na instrumenty z kolekcji), bardzo precyzyjne intarsje, przepiękne inkrustacje. Harmonie sygnowane były imieniem i nazwiskiem właściciela warsztatu, oraz nazwą miejscowości gdzie zostały wykonane, ale ta akurat cecha w dzisiejszych czasach wprowadza wiele zamieszania wśród osób zajmujących się dokumentacją. Instrumenty często wykonywane były na zamówienie konkretnych osób, często zdobione na życzenie – na korpusach więc znajdowało się nazwisko grającego na tym instrumencie , a nie producenta. Zdarza się tak , że harmonia przekazywana z pokolenia na pokolenie w dzisiejszych czasach staje się harmonią produkowaną przez dziadka lub pradziadka , niestety jest instrumentem wykonanym dla tej konkretnej osoby. Jest tak dużo przekłamań dotyczących historii harmonii , a to dlatego że nie da się tego dogłębnie zbadać . Dzieje historyczne Polski nie sprzyjały zachowaniu informacji, zarówno żadnemu z zaborców nie zależało na tym , a i późniejsze wojenne zawieruchy zniszczyły wiele autentycznych źródeł. Osoby , które zajmowały się tematem akordeonu , harmonii często powtarzają dane i powołują się na źródło jednej z pierwszych pozycji na ten temat, była ona jednak niepełna , opierała się na małym wycinku instrumentów dostępnych wówczas do badania, często już wielokrotnie naprawianych, czy tez przerabianych. Zresztą autor zajmował się głównie historią fortepianu i niewiele miejsca zajęły badania nad historią harmonii, akordeonu.
Dużą „złą pracę „ robi również ogólny dostęp do internetu – opinia napisana raz (niekoniecznie poprawna) zostaje powtórzona kilka razy i potem w każdej wyszukiwarce staje się „wykładnią", na która wielu się powołuje, i którą wielu uważa za wyrocznię... ” bo tak podaje przecież wujek google”.
Sami staraliśmy się wyprostować kilka błędnych informacji dotyczących naszych rodzimych twórców harmonii. Przeprowadziliśmy własne badania, sięgając nawet do ksiąg kościelnych, docierając kilkanaście lat temu do starszych żyjących ludzi i udało nam się rozwikłać zagadkę dotyczącą Walentego Lassoty. W wielu źródłach pojawiły się różne daty jego życia, pisownia nazwiska była raz przez jedno „s” innym razem przez dwa „s”, a nawet różne imię , oraz różne datowanie budowanych przez niego instrumentów. Próbowaliśmy to wyjaśniać na różnych portalach akordeonowych, ale jesteśmy tylko prywatnymi kolekcjonerami, nikt nas nie finansuje, nie wspiera, żadna instytucja kulturalna – by nasze głosy miały wpływ na historię. Jesteśmy tylko ludźmi „pozytywnie zakręconymi”- bo i w takiej loży teleexpresu Roman Kryst zasiadał .
Walenty Lassota, którego harmonię sekundowa posiadamy w swoich zbiorach, to jeden z pierwszych budowniczych harmonii sekundowej na ziemiach Polskich – jego fabryka harmonii notowana była już w 1893 roku – piszemy fabryka , bo w ówczesnym czasie nawet takie zakłady produkcyjne mieszczące się we własnych domach nosiły miano fabryki- w tym to właśnie roku fabryka nazywała się „Walenty Lassota i Syn” - mieściła się w dzielnicy Częstochowy nazywanej „Ostatni Grosz”-syn Ludwik liczył wtedy 3 lata. W okresie późniejszym również budował harmonie sekundowe. W okresie zawieruchy wojennej Ludwik przeniósł się do małej miejscowości pod Częstochową, gdzie na tamtejszym cmentarzu został pochowany. Nie wiemy dokładnie czy to okres wojenny, wymeldowania, zameldowania czy inne przyczyny sprawiły , że w nazwisku Ludwika zaginęło jedno „s”, również tak sygnował swoje harmonie :” L. Lasota” (posiadamy w swoich dokumentach zdjęcie takiej harmonii). Tajemnica wyjaśniona – dwie osoby ojciec Walenty Lassota, oraz syn Ludwik Lasota – dwa okresy życia – dlatego różnice w datowaniu produkcji instrumentów.
Czas było by sobie zadać pytanie – dlaczego taka wspaniała produkcja instrumentów Polskich upadła? - trzeba wrócić do historii – w II połowie XIX wieku z jednej strony szybko rozwijający się przemysł rosyjski, z drugiej strony obniżka ceł na instrumenty z Niemiec , gdzie fabryczny system zwiększył liczbę budowanych instrumentów , a ta masowa produkcja obniżyła ich cenę co spowodowało zalanie Polski tańszą , ale nie najlepszą produkcja fabryczną. Pozwoliło to zdobyć odbiorców nieprofesjonalnych, a więc najliczniejszą grupę. Na instrumenty „mistrzowskie” Polskie nie było dużego zapotrzebowania ,bo grono muzyków zawodowych było nieliczne i niewielu mogło pozwolić sobie na zakup takiej harmonii.
Była ona jednak obecna wszędzie , choć nie pożądana na „salonach” zdobywała coraz większą popularność. Wędrowała z ludźmi „za pracą , za chlebem” - ludność wiejska przenosiła się do miast, rosła „klasa robotnicza” - i tam gdzie spotkało się kilka osób pojawiała się harmonia, a z nią taniec i śpiew. Dawała ludziom radość, wytchnienie , odpoczynek po trudach dnia codziennego, a ktoś , kto umiał na niej grać stawał się człowiekiem poważanym i niezastąpionym. Żadna potańcówka, zabawa nie mogła odbyć się bez udziału tego instrumentu. To muzykant - harmonista (często nie umiejący pisać i czytać nut)był kierownikiem kapeli (dochodziły skrzypce i bęben) i on zarabiał najwięcej.
Wracając do osoby Romana Krysta – właściciela tych wspaniałych instrumentów , z których część można było zobaczyć na wystawie towarzyszącej Międzynarodowym Spotkaniom Akordeonowym w Sanoku – uczestnicy grający na nowoczesnych akordeonach mogli „Przenieść się w przeszłość” i nie tylko zobaczyć, ale i spróbować zagrać na harmonii, akordeonie z dawnej epoki. Proszę wierzyć dla akordeonistów, laureatów prestiżowych konkursów nie było to całkiem łatwe. Właściciel – ten pozytywnie zakręcony człowiek – sam jest muzykiem i choć skończył szkołę na „oboju „ , akordeon jest obecny w jego życiu. Jako bardzo młody człowiek , jeszcze uczeń zaczął zarabiać „na chleb”. Trudna sytuacja rodzinna – ciężka choroba mamy spowodowała, że grał w kapelach z o wiele starszymi od siebie muzykami. Były z tego tytułu i kłopoty (przede wszystkim nocne grania nie podobały się nauczycielom) ale bywało tak, że zarobione pieniądze były większe od wypłaty ojca pracującego w fabryce, były więc niezbędne w „budżecie domowym” . Muzyka towarzyszyła i w dalszym życiu Romana , poprzez wojsko, gdzie grał w Reprezentacyjnej Orkiestrze Wojska Polskiego – była to dobra szkoła dyscypliny....Po wojsku różne zespoły, orkiestry nie tylko w Polsce ale Niemcy, Węgry – pozwoliło to biegle nauczyć się i tych języków.
Obecnie jest kierownikiem i liderem założonej przez siebie w 2002 roku Częstochowskiej Kapeli Biesiadnej „Grupa Romana”- uprawia muzykę inna niż słyszymy na przeglądach akordeonowych, tak zwany „folklor miejski” (własne teksty i muzyka ). Kapela jest laureatem wielu festiwali i przeglądów w Polsce, zdobywcą Certyfikatu „Najlepsze w Polsce/The Best in Polan” . Jest również instruktorem i choreografem zespołów folklorystycznych, oraz instruktorem w przedszkolu. Roman to również kapelmistrz Orkiestry Dętej, ceniony juror na różnych festiwalach i przeglądach. Inicjator i koordynator wielu imprez kulturalnych między innymi „Zjazdu Świata Akordeonu” czy też „Festiwalu Kapel folkloru Miejskiego”
Za działalność na rzecz rozwoju kultury wielokrotnie nagrodzony : „Mecenas Kultury 2014” , „Człowiek Roku Częstochowy i Powiatu Częstochowskiego 2014”, honorową odznaką „Zasłużony dla Kultury” nadana przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, srebrna i następnie złotą odznaką „Za Zasługi dla Województwa Śląskiego” przyznaną przez Sejmik Województwa Śląskiego, oraz „Złotym Krzyżem Zasługi” przyznanym przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej , wyróżnienie w konkursie „Jurajski Produkt Roku” jako osoba zasłużona dla rozwoju i promocji regionu.
Roman Kryst to przede wszystkim miłośnik akordeonu , pasjonat cierpiący wraz z żoną Grażyną na „chorobę”( z której się nie mogą wyleczyć )- ratowania kolejnych instrumentów. Wciąż więc przybywa eksponatów w kolekcji, a właścicielom marzy się jedno wielkie miejsce, żeby można było to wszystko rozłożyć i udostępnić.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz