Zamknij

Kolejny udany, choć pełen zakrętów, sezon Świątek; Polka utrzymała drugie miejsce w rankingu

PAP 08:51, 09.11.2025 Aktualizacja: 08:51, 09.11.2025
Skomentuj PAP PAP

Świątek podkreśla, że nie stawia sobie celów czysto wynikowych, że nie nastawia się na wygranie konkretnego turnieju. Zapytana przez PAP po zwycięstwie w Londynie, czy patrząc wstecz, wygranie imprezy wielkoszlemowej czyni dany sezon automatycznie udanym, odparła, że bez wątpienia tak.

- To jest po prostu coś, co zostaje na całe życie. To nie jest ranking, który można zgubić. Zwycięstwo w Wielkim Szlemie jest ponad to - doprecyzowała.

Wimbledon był jej szóstym triumfem w imprezie tej rangi, po czterech we French Open (2020, 2022-24) i jednym w US Open (2022). Od 1997 roku wygrać co najmniej sześć wielkoszlemowych turniejów zdołały jeszcze tylko Amerykanka Serena Williams (23), jej siostra Venus (7) i Belgijka Justine Henin (7).

W dodatku to czwarty sezon z rzędu, który Świątek kończy z przynajmniej jednym Szlemem. Taką serię przez blisko 30 ostatnich lat miały jeszcze jedynie Serena Williams i Henin.

Wygrać w jednym roku dwa turnieje tej rangi Polka zdołała tylko w 2022. Pierwszy raz natomiast w każdych z tych zawodów dotarła minimum do ćwierćfinału. Na tym etapie zakończyła US Open, a na półfinałach Australian Open i French Open.

Inną, bardzo obiektywną miarą występów w sezonie jest ranking WTA Race, w którym liczone są punkty zdobyte od początku roku. 24-latka była w nim gorsza tylko od Sabalenki. W Wielkim Szlemie Białorusinka wygrała US Open, wystąpiła w finale Australian Open i French Open oraz w półfinale Wimbledonu.

Choć cykl 2025 był w wykonaniu podopiecznej trenera Wima Fissette’a udany, nie znaczy, że w jego trakcie nie było trudnych momentów.

Rok zaczęła bardzo dobrze. W Australian Open do półfinału nie przegrała seta, a w czterech meczach od drugiej rundy do ćwierćfinału oddała rywalkom łącznie zaledwie siedem gemów. W półfinale miała piłkę meczową, jednak ostatecznie uległa Madison Keys. Amerykanka rozegrała w Melbourne najlepszy turniej w karierze - w finale pokonała Sabalenkę.

Półfinały w imprezach rangi 1000 Świątek osiągnęła też w Dausze i Indian Wells. W wyraźnie słabszej dyspozycji była jednak wiosną. W ćwierćfinale w Miami sensacyjnie przegrała ze 140. wówczas w rankingu Alexandrą Ealą z Filipin. Wygrać nie zdołała też żadnego turnieju na ulubionych kortach ziemnych.

W półfinale w Madrycie 1:6, 1:6 uległa Amerykance Coco Gauff, a już w trzeciej rundzie w Rzymie jej rodaczce Danielle Collins 1:6, 5:7. Na French Open do Paryża, którego była już nazywana "królową", pierwszy raz od dawna nie pojechała jako murowana faworytka.

W stolicy Francji, choć w decydującym secie półfinału została rozbita przez Sabalenkę 0:6, można było dostrzec zwiastuny lepszej gry. W lipcu wygrywając Wimbledon zaskoczyła wszystkich, bo trawiasta nawierzchnia uchodziła za najmniej jej sprzyjającą. Finał z Amerykanką Amandą Anisimovą zakończył się historycznym wynikiem 6:0, 6:0.

Później wygrała turnieje w Cincinnati (WTA 1000) i Seulu (WTA 500). W międzyczasie odpadła w ćwierćfinale US Open. W Nowym Jorku zrewanżować się udało Anisimovej.

Jesień to kolejna zniżka formy Świątek. Szybciej niż można się było spodziewać kończyła rywalizację w imprezach rangi 1000 w Pekinie (1/8 finału) i Wuhan (1/4 finału).

Sukcesu nie było też w kończącym rok WTA Finals, dla ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu. Polka w Rijadzie wygrać zdołała tylko z Keys, dla której był to pierwszy mecz od sierpnia. Następnie przegrała z późniejszą triumfatorką w Arabii Saudyjskiej, reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną i znów z Anisimovą.

O ile w Wielkim Szlemie Świątek prezentowała się bardzo dobrze, to wyraźnie słabiej było w imprezach niższej rangi. W 2022 roku wygrała osiem turniejów, w 2023 - sześć, w 2024 - pięć, a w 2025 - trzy. Regres jest więc widoczny, ale warto spojrzeć na dorobek innych czołowych tenisistek w minionym sezonie. Sabalenka wygrała cztery, a Gauff i Anisimova po dwa.

Na minus można Polce zaliczyć też bilans spotkań z Sabalenką i Gauff. W tym roku grała raz z Białorusinką i dwukrotnie z Amerykanką. Wszystkie mecze przegrała. Jeden z trzech zdołała wygrać z Anisimovą.

Świątek nie dominuje tak, jak w 2022 roku, a wynikowo Sabalence zwyczajnie ustępuje. Być może decyzje liderki listy WTA będą dla niej wskazówką, bo ta do startów podchodzi bardziej selektywnie.

Polka od dłuższego czasu publicznie krytykuje zbyt napięty - jej zdaniem - kalendarz. 24-latka wystartowała w tym roku w 19 turniejach i rozegrała 80 meczów - najwięcej ze wszystkich tenisistek. W dodatku jeszcze w listopadzie w Gorzowie Wielkopolskim zagra w narodowych barwach w Billie Jean King Cup. Trzy lata starsza Sabalenka wystąpiła w 16 zawodach i 76 spotkaniach. Gauff ma za sobą 65 meczów, a Anisimova - 63.

- Jedyne co mogę zmienić w przyszłości, to może grać mniej meczów i więcej trenować. Być może wtedy będę w stanie wygrać takie spotkania. Może taka liczba spotkań to nie był dobry pomysł - powiedziała Świątek na antenie Canal Plus po środowej porażce z Anisimovą, która wyeliminowała ją z WTA Finals.

Mówiąc "takie spotkania" Świątek miała na myśli zacięte, trzysetowe boje. O jej porażce tego dnia zdecydowały detale. W piątek równie zacięty mecz z Anisimovą rozegrała Sabalenka, jednak ona potrafiła wygrać.

Białorusinka wyraźnie oszczędzała się w drugiej połowie roku. Między Wimbledonem a US Open zagrała w jednym turnieju (Świątek w dwóch) i również w jednym po rywalizacji w Nowym Jorku, a przed WTA Finals (Świątek w trzech).

Sezon 2026 Polka rozpocznie turniejem drużyn mieszanych United Cup w Australii (2-11 stycznia).(PAP)

wkp/ pp/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%