Zamknij

Pierwszy półfinał dla Warszawy

20:26, 19.04.2025 Aktualizacja: 20:28, 19.04.2025
Skomentuj

Jurajscy Rycerze wrócili do gry ze stanu 0:2 w pierwszym meczu półfinałowym z PGE Projektem Warszawa, ale w tie-breaku lepsi okazali się gospodarze.

Dobrze weszliśmy w mecz i po bloku Karola Butryna na Linusie Weberze oraz przepychance wygranej przez Aarona Russella objęliśmy prowadzenie 6:3. Kolejne cztery akcje padły jednak łupem gospodarzy, którzy mieli też piłkę w górze na 8:6, ale zatrzymaliśmy atak Artura Szalpuka potrójnym blokiem. To nie przyhamowało jednak graczy PGE Projektu, którzy zdobyli następnie trzy punkty z rzędu. As Miguela Tavaresa pozwolił nam zmniejszyć straty, a wyrównaliśmy po trudnym floacie Bartosza Kwolka i skutecznej kontrze przez środek z Mateuszem Bieńkiem. Przy stanie 15:15 Jurij Gladyr jedną ręką wyblokował atak Jakuba Kochanowski, a Kwolek był skuteczny na lewym skrzydle i po dłuższej przerwie znów byliśmy na czele. Niestety, ponownie nie trwało to długo. W polu serwisowym zameldował się Weber, zaczął od asa, dołożył dwie kolejne bardzo mocne zagrywki, po których nie kończyliśmy akcji i zrobiło się 19:16 dla Projektu. Już do końca zespół Piotra Grabana kontrolował dystans i choć obroniliśmy dwa setbole, a przy trzecim Bieniek wyciągnął w przyjęciu Damiana Wojtaszka, to partię atakiem z krótkiej zakończył Jurij Semeniuk.

Po przerwie od początku weszliśmy z dużą energią, by nie pozwolić gospodarzem przejąć inicjatywy już na starcie. Ci jednak również nie spuszczali z tonu, w efekcie pierwsze akcje były bardzo wyrównane. Od stanu 10:9 miejscowi zaczęli jednak coraz częściej odrzucać nas od siatki, w efekcie mieliśmy problemy z kończeniem akcji, których nie rozwiązała też podwójna zmiana i momentalnie Projekt odskoczył na 17:10. Na boisku zameldowali się więc również Patryk Łaba oraz Miłosz Zniszczoł, którzy wnieśli nieco pozytywnej energii, ale i to na niewiele się zdało. Seta zakończył blok Webera na Russellu.

Zniszczoł pozostał na boisku po zmianie stron i od razu zaczął od punktowego bloku. Poza nim trener Michał Winiarski wrócił do wyjściowego składu. Kwolek i Russell obijali ręce na wysokich piłkach wystawianych przez Butryna, Weber zaatakował z kolei daleko w aut i nagle to my mieliśmy trzy oczka przewagi. Kwolek w swoim, technicznym stylu oparł piłkę o blok, a Weber jeszcze raz się pomylił, tym razem uderzając prosto w antenkę i prowadziliśmy już 11:6. Cztery kolejne akcje wygrali jednak rywale, którzy wrócili do bardzo dobrej pracy w bloku i choć wciąż byliśmy na czele, to dystans pozostał minimalny. Prowokacje przeciwników pod siatką podziałały jednak na nas jak płachta na byka, a zwłaszcza na Butryna, którzy odpalił na zagrywce z pełną mocą i zaczął rozbijać przyjęcie warszawian. W efekcie w polu serwisowym pojawił się przy wyniku 19:16 (wcześniej break point po wybloku Zniszczoła dał nam Russell), a opuszczał je... przy piłkach setowych. Wykorzystaliśmy już drugą, bo choć Projekt podbił tym razem Russella, to Karol Borkowski zaatakował w aut.

Pierwsze akcje czwartej partii przebiegały pod znakiem naszych niewykorzystanych okazji na kontrach, przez co gospodarze prowadzili 5:3. Od tego momentu wygraliśmy jednak sześć kolejnych akcji, a ich bohaterem był przede wszystkim Kwolek, który wyczyniał cuda w polu serwisowym i dwa punkty zdobył bezpośrednio zza linii końcowej. Wprawdzie rywale zerwali się szybko do walki i zbliżyli na 8:10, ale świetna praca Zniszczoła w bloku przełożyła się na dwie wygrane akcje przy zagrywkach Russella, a w kolejnym ustawieniu to środkowy zaczął męczyć warszawian floatami, ci w efekcie zaczęli seryjnie mylić się w ataku i prowadzenie urosło do stanu 17:10. Nie utrzymaliśmy wprawdzie tak dużej przewagi do końca, ale pilnowaliśmy, żeby nie zmalała ona do mniej niż trzech oczek. Na sam koniec raz jeszcze dał o sobie Zniszczoł, zamykając partię dwoma blokami.

Na początku tie-breaka wkradło się w nasze szeregi trochę nerwowości, ale na szczęście szybko to opanowaliśmy, przy stanie 0:2 wygraliśmy długą wymianę, a po chwili za linią końcową zameldował się Butryn i zrobiło się 5:3. Gospodarze wyrównali na 6:6 po dłuższej akcji, ale chwilę później skuteczny na środku był Zniszczoł i strony zmienialiśmy przy minimalnym prowadzeniu. Spore problemy swoimi serwisami sprawił nam Kévin Tillie i głównie dzięki temu Projekt odskoczył na 10:8, a po kolejnej akcji, gdzie po wybloku Bieńka Tavares nie zdołał cofnąć piłki daleko zza słupka na naszą stronę, było już 12:9. Trzy zepsute zagrywki nie dały nam szans, by myśleć o skutecznej pogoni i pierwszy półfinał padł łupem Projektu. To oznacza, że w środę w Sosnowcu Jurajscy Rycerze muszą wygrać, by pozostał w grze o mistrzostwo Polski.

PGE Projekt Warszawa - Aluron CMC Warta Zawiercie 3:2 (25:22, 25:20, 17:25, 19:25, 15:12)

Skład: Tavares, Butryn, Kwolek, Russell, Gladyr, Bieniek, Perry (L) oraz Łaba, Nowosielski, Ensing, Zniszczoł

Statystyki

Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 1-0 dla PGE Projektu

(.Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu zawiercie365.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%