Zamknij

Olsztyn nie Iława, z Uranii wywozimy 3 punkty!

08:18, 25.01.2025 Aktualizacja: 08:20, 25.01.2025
Skomentuj

Po pewnym zwycięstwie w dwóch pierwszych setach w dwóch kolejnych Jurajscy Rycerze musieli przetrzymać mocny napór gospodarzy, by z Olsztyna wracać z tarczą.

W składzie meczowym zabrakło chorego Bartosza Kwolka. W związku z tym Szymon Gregorowicz założył zieloną koszulkę, a w roli drugiego libero zgłoszony został Wiktor Rajsner. W szóstce spotkanie rozpoczął wobec tego Patryk Łaba, a na środku oprócz Mateusza Bieńka szansę dostał Miłosz Zniszczoł. Od startu narzuciliśmy dużą presję zagrywką, co przełożyło się na błędy olsztynian w ataku, a gdy Aaron Russell dorzucił do tego skuteczny kontratak, prowadziliśmy już 6:2. Gracze Indykpolu AZS-u szybko zabrali się jednak do odrabiania strat i już po chwili zbliżyli się na punkt. Nie było to z rytmu naszej drużyny. Wysoką skuteczność utrzymywał Russell, gospodarze raz jeszcze uderzyli w aut bez bloku i odbudowaliśmy czteropunktową przewagę. Wkrótce przekonaliśmy się jednak o potencjale rywali w polu serwisowym - po ciosie Nicolasa Szerszenia piłka wróciła na stronę przeciwników, co wykorzystał Jan Hadrava, a trzy ustawienia później Manuel Armoa dwa razy z rzędu zapunktował bezpośrednio zagrywkami do samej linii i przy prowadzeniu 15:14 Michał Winiarski po raz pierwszy poprosił o czas. Serię Argentyńczyka przerwał nie kto inny, jak Russell, który był zdecydowanym liderem naszej ofensywy na początku spotkania. Luke Perry dołożył kapitalną obronę po ataku Armoy, dzięki czemu przy ponowieniu Zniszczoł mógł zablokować Szerszenia, po chwili Russell trafił serwisem w linię końcową, a po jeszcze jednym popisie naszego libero Łaba poradził sobie mimo potrójnego bloku i zrobiło się 20:15. Po czasie gospodarze popełnili jeszcze jeden błąd w ataku i w końcówce wystarczyło już tylko kontrolować przewagę. Ostatni punkt dał nam wprowadzony zadaniowo Paweł Cieślik, który zaserwował poza boisko.Wysoko przegrana pierwsza partia nie podłamała gospodarzy, którzy po przerwie weszli w grę z dużym animuszem i po kontrataku oraz bloku Armoy objęli dwupunktowe prowadzenie. Podbiliśmy jednak atak Szerszenia, a akcję na 4:4 skończył Russell, chwilę później Zniszczoł dołożył blok na Hadravie i to my byliśmy na czele. Wyrównana walka trwała do stanu 8:8, ale wtedy zdobyliśmy trzy punkty z rzędu i trener AZS-u, Marcin Mierzejewski, musiał poprosić o czas. I to nie pomogło, bo po powrocie na boisko Perry podbił Hadravę, a kontratak wykorzystał Łaba. On też dołożył wkrótce asa, po którym zrobiło się już 16:11. Przejęliśmy pełną kontrolę, a szkoleniowiec rywali próbował odmienić ten obraz, wprowadzając rezerwowych, ale nie przyniosło to skutku. Jeszcze jeden błąd gospodarzy w ataku oraz blok Łaby na Danielu Gąsiorze sprawiły, że przewaga urosła już do siedmiu oczek. W końcówce na podwójnej zmianie pojawili się Kuba Nowosielski oraz Kyle Ensing i to właśnie ten drugi zakończył seta, wykorzystując, że wcześniej bardzo ambitnie piłki podbijali Łaba i Perry.Podobnie jak w poprzednim secie, olsztynianie po zmianie stron zaczęli mocno i po dwóch punktowych blokach z rzędu odskoczyli na samym początku. Wprawdzie znów szybko doprowadziliśmy do remisu, ale dwie wygrane akcje gospodarzy po zagrywkach Dawida Siwczyka sprawiły, że uciekli nam na trzy oczka, a wkrótce powiększyli przewagę o kolejne dwa, bo blok dołożył Szymon Jakubiszak, a asa Hadrava. Nie zamierzaliśmy jednak składać broni - Nowosielski zablokował Armoę, a Zniszczoł ustrzelił floatem Kubę Hawryluka i było już tylko 10:12. Bieniek najpierw wykazał się czujnością i po challenge'u zamiast 10:14 mieliśmy 11:13, później zatrzymał atak Armoy z szóstej strefy, a gdy w kolejnej akcji Hadrava uderzył w aut, wyrównaliśmy na 14:14. Wkrótce gracze AZS-u ponownie przejęli jednak inicjatywę i w dwóch ustawieniach odskoczyli na cztery punkty, w czym dużą zasługę miał świetnie serwujący czeski atakujący, który zresztą wkrótce dołożył jeszcze skuteczny kontratak i jego zespół prowadził już 23:18. Tej straty nie zdołaliśmy już obronić, a to oznaczało, że po 5 minutach wrócimy na czwartego seta.Nakręceni gospodarze błyskawicznie uciekli na cztery punkty, choć po dwóch kontrowersyjnych decyzjach arbitrów nasza drużyna na czele z Michałem Winiarskim zażarcie protestowała. Trudna zagrywka Łaby i dobra gra w obronie jego oraz Perry'ego dały szansę na skuteczny kontratak, z czego skorzystał Russell, chwilę później Amerykanin wykorzystał piłkę przechodzącą i zbliżyliśmy się na 7:8. Czujność na siatce Zniszczoła pozwalała nam trzymać ten dystans, aż wyrównaliśmy na 14:14 po bloku Łaby na Hadravie. Indykpol AZS wygrał wprawdzie dwie kolejne akcje, ale Butryn skoczył z pomocą i zatrzymał atak ze środka Jakubiszaka, a Łaba dorzucił asa i to my prowadziliśmy 17:16. Utrzymaliśmy je w dużej mierze dzięki kapitalnej wystawie Perry'ego spod band przez całe boisko do Russella, który dzięki temu mógł zmierzyć blok. Chwilę później dołożył jeszcze równie imponujący pojedynczy blok na Hadravie, Szerszeń w kolejnej akcji zaatakował w aut, a Butryn zaskoczył skrótem z zagrywki Mateusza Janikowskiego i było już 22:18. Tej przewagi już nie roztrwoniliśmy, a choć pierwotnie gospodarze obronili drugiego setbola, to czujność naszej drużyny sprawiła, że po wideoweryfikacji punkt przypadł jednak nam. MVP został wybrany Luke Perry.

Indykpol AZS Olsztyn - Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (19:25, 18:25, 25:20, 21:25)

Skład: Tavares, Butryn, Russell, Łaba, Zniszczoł, Bieniek, Perry (L) oraz Nowosielski, Ensing

MVP: Luke Perry

Statystyki

(.Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%