Zamknij

Tomasz Schuchardt: czasami trzeba tworzyć bohaterów, których nie da się obronić

PAP 12:48, 09.11.2025 Aktualizacja: 12:55, 09.11.2025
Skomentuj PAP PAP

To być może najgłośniejsze nazwisko aktorskie tego roku. Na ostatnim Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni prezentowane były aż cztery filmy z jego udziałem. Oprócz "Domu dobrego" Wojciecha Smarzowskiego, także "To się nie dzieje" Artura Wyrzykowskiego, "Ministranci" Piotra Domalewskiego i "Brat" Macieja Sobieszczańskiego. Tomasz Schuchardt zagrał także w nowym serialu Jana Holoubka "Heweliusz" (Netflix) i główną rolę w produkcji "Breslau" (Disney+). Obecnie jest na planie serialu "Lalka" (Netflix), gdzie wciela się w postać Stanisława Wokulskiego. Bohaterowie, których kreuje Schuchardt, są bardzo różnorodni.

Aktor z powodzeniem odnajduje się zarówno w rolach współczesnych, jak i kostiumowych. Ale podkreśla, że rola przemocowca Grześka w "Domu dobrym" jest dla niego absolutnie wyjątkowa. Po raz pierwszy w swojej karierze zagrał tak złego bohatera, którego motywów postępowania nie da się w żaden sposób zrozumieć. Kiedy Schuchardt został zaproszony na casting do roli męża głównej bohaterki, niewiele wiedział o filmie. Miał do przygotowania dwie sceny - żadna z nich nie była ekstremalna. Nauczył się, zagrał. Dowiedział się, że został wybrany, przyjął propozycję, ale cały scenariusz dostał dopiero kilka miesięcy później. Dopiero wtedy zobaczył, z jakim trudem wiąże się ta rola, ile zła będzie musiał z siebie wykrzesać.

 

- Podszedłem do tego zadania profesjonalnie. Nie towarzyszył mi strach, kiedy przyjmowałem tę rolę. Ale nie powiem też, że jakaś radość. To było raczej takie uczucie: szkoda, że to jest taki bohater, a nie trochę bardziej pozytywny. Uważam jednak, że trzeba czasami tworzyć bohaterów, których nie da się obronić. Ale oni mają inne zadanie. W przypadku naszego filmu chodziło o to, żeby główna bohaterka miała się od czego odbijać, mogła wydobywać z siebie emocje, które będą, jak najbliższe prawdziwym sytuacjom, na podstawie których powstał też scenariusz. Żeby to było wszystko wyszło wiarygodnie, wydaje się, że ta druga strona, czyli przemocowa, musi być również niebezpieczna. I to było moje zadanie - mówi PAP Life Tomasz Schuchardt.

 

"Dom dobry" zaczyna się jak film o miłości. Dwudziestoparoletnia Gośka, lektorka angielskiego (Agata Turkot) poznaje w internecie starszego od siebie Grześka (Schuchardt), politycznie umocowanego urzędnika z niewielkiego miasteczka. Jest przekonana, że to wielka miłość. Grzesiek obsypuje ją kwiatami, szybko proponuje, żeby się do niego wprowadziła, otacza opieką, oświadcza się w Wenecji. Wszyscy Gośce gratulują dobrego męża, ale szybko na idealnym obrazku pojawiają się rysy. Zaczyna się od umniejszania, małych scen zazdrości, lekceważenia, a później dochodzi do upokarzania, bicia, gwałcenia. W filmie jest kilka bardzo mocnych scen przemocy, które już po pierwszych pokazach podzieliły widzów i krytyków. Część z nich zarzuciła Smarzowskiemu, że epatuje okrucieństwem.

 

- Na planie sceny przemocy wyglądały jeszcze trzy razy dramatyczniej, bo film jest bardzo mocno pomontowany, zresztą bardzo pięknie przez "Smarzola" i Krzyśka Komandera. My graliśmy po osiem minut w jednym ujęciu, więc było to bardzo męczące. Natomiast wydaje się, że daliśmy radę z Agatą to przeżyć, tylko dlatego, że się wspieraliśmy między scenami. Po prostu obśmiewaliśmy wszystko. Nie konkretne sceny i wydarzenia, oczywiście nie dramaty ludzi, tylko życie. Zagraliśmy scenę dramatyczną, brutalną, pełną łez, krzyków i nienawiści, ale potem leżąc na podłodze, łapaliśmy się za rękę z Agatą i żartowaliśmy. Myślę, że bardzo nam pomagało, że mamy podobne poczucie humoru - opowiada aktor.

I dodaje: - Generalnie, lubię dobrze żyć z moimi kolegami aktorami i koleżankami aktorkami. Jestem empatyczną osobą i widziałem, ile Agatę kosztują niektóre sceny. Chyba wyczuwałem, kiedy potrzebuje mojego wsparcia. Natomiast to nie było intencjonalne, tylko po prostu ludzkie. Zresztą w drugiej części filmu, kiedy bardziej ode mnie zależało tempo scen, Agata też potrafiła mnie wspierać. Żartowaliśmy, że dotknął nas syndrom sztokholmski. Z tego, co Wojtek opowiada, była selekcja partnerów dla Agaty i poniekąd zostałem wybrany dlatego, że czuła się ze mną bezpiecznie.

 

Schuchardt podkreśla, że Smarzowski wykonał ogromny research na potrzeby "Domu dobrego". Każda scena poparta jest historiami kobiet, które mają za sobą takie doświadczenia. - Szczerze powiedziawszy, jeszcze przed filmem, wiedziałem bardzo dużo o przemocy. Znam nawet gorsze przypadki niż te pokazane w filmie. Ale zaskoczyła mnie informacja, że kobieta, której udało się ostatecznie wyrwać z przemocy średnio podejmuje aż dziewięć prób, żeby odejść od swojego oprawcy. Dziewięć kolejnych odejść i powrotów do tej samej koszmarnej sytuacji! Te, którym się to udaje, to są fighterki! Jestem dla nich pełen podziwu. Drażnią mnie komentarze w sieci, tak łatwo oceniające osoby, które doświadczyły przemocy: że one były słabe, naiwne, że jak można czegoś nie zauważyć. To jest absolutny skandal pisać takie rzeczy, nawet nie stojąc obok takich doświadczeń. Bardzo bym chciał, żeby po tym filmie osoby, które jeszcze tkwią w przemocowych związkach, albo na szczęście już im się udało z nich wyrwać, nigdy nie myślały, że to one były winne i żeby wiedziały, że nie są same. Jest dużo organizacji, które pomagają się pozbierać z tego syfu. Ostatnia transza w filmie pokazuje, gdzie można się zgłosić. Mam nadzieję, że ten film spełni też misję społeczną. Bardzo by mi na tym zależało, pomimo roli, którą tam robię.

 

W "Domu dobrym", obok Turkot i Schuchardta, zobaczymy także Agatę Kuleszę, Marię Sobocińską, Andrzeja Konopkę, Arkadiusza Jakubika, Julię Kijowską i Michała Czerneckiego. Autorem zdjęć jest Krzysztof Komander.

 

"Dom dobry" wszedł do kin 7 listopada. (PAP Life)

 

Autorka Iza Komendołowicz

ikl/ag/

Materiał wideo dostępny na https://wideo.pap.pl/pap-media,101/tomasz-schuchardt-czasami-trzeba-tworzyc-bohaterow-ktorych-nie-da-sie-obronic-,86408?previewHash=ad3d90a0e702a6960c024c3e952ccfc7 oraz na https://wideo.pap.pl/pap-media,101/tomasz-schuchardt-czasami-trzeba-tworzyc-bohaterow-ktorych-nie-da-sie-obronic-,86411?previewHash=ad3d90a0e702a6960c024c3e952ccfc7

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

OSTATNIE KOMENTARZE

0%