MICHAŁ ŻUREK: TO SĄ TAKIE MECZE, ŻE Z EMOCJI NIE PAMIĘTAM, JAK WIĄZAŁEM BUTY Wtorkowe spotkanie ćwierćfinałowe z Asseco Resovią było niesamowicie emocjonujące zarówno dla zawodników, jak i kibiców. Co po zwycięstwie 3:1 powiedział nasz kapitan, Michał Żurek? Michał, to był mecz zagrywki, który my lepiej wytrzymaliśmy. Zgodzisz się? Szczerze, to nie wiem, nie patrzyłem w statystyki i nie mam opinii. To są takie mecze, że z emocji nawet nie pamiętam, jak buty wiążę. Nagle patrzę, że mam nowe skarpetki, a nie pamiętam, kiedy je zakładałem. Emocje niesamowite, człowiek próbuje doceniać to, co się dzieje tu i teraz, ale tak naprawdę nic nie pamięta. Ogień chyba był taki, na jaki czekaliście cały sezon, co? Tak, tylko to jest dopiero początek. Fajnie, że dobrze zaczęliśmy ten ćwierćfinał, ale ja już wiem, że to będą niezłe grzmoty i niezłe granie, więc nastawiam się na bardzo ciężki mecz. Jedziemy tam walczyć i zwyciężyć. Prowadzisz 2:1 i masz 4 punkty przewagi, nagle tracisz ją, sytuacja się odwraca, 4 punkty z tyłu, a potem jednak wracasz. Myślisz, że to moment, w którym pokazaliśmy, że naprawdę nie da się nas złamać i pod tym kątem każdy musi się nas bać? Tak i nie, bo z drugiej strony wygrywaliśmy 4 punktami i zrobiliśmy siatkę, a to jest bardzo nerwowy moment. Pamiętam takie sytuacje i bardzo ich nie lubię, ponieważ mamy kontrę, bronimy na pojedynczym bloku, kończymy i okazuje się, że jest siatka i mamy przełamanie takiego meczu. Cieszę się, że ich doszliśmy, cieszę się, że wygraliśmy, natomiast mamy do nich respekt i doceniamy ich zasługi. Może nie tyle, co mamy respekt, ale jedziemy tam na ciężki mecz i będziemy walczyć. Na Podpromiu pewnie będzie podobnie gorąco? Nie wydaje mi się. Od wielu lat w Rzeszowie już nie ma takiej atmosfery, a jak ja tam grałem, to była niesamowita. Trochę jest tak, że nie grają, tak jak grali wtedy, ale kiedyś był kosmos. I to samo jest tutaj. Gadałem z Kubą Kochanowskim po meczu i bardzo docenia. Mówi, że był kocioł i niesamowita atmosfera. Halę podgrzał chyba jeszcze jeden moment. W skali szkolnej pierwsze dwa sety były na piątkę, a potem zrobiła się atmosfera na szóstkę. A tym momentem była decyzja arbitra. Pomogło troszkę to, że kibice od tego momentu ruszyli już na maksa? Powiedziałem to na początku sezonu, że na tym najwyższym poziomie liczą się małe rzeczy i te małe rzeczy, to między innymi jest to, jak zaangażowani są kibice. Oni nam bardzo pomagają. Taka atmosfera, jak w trzecim i czwartym secie, potrafi zdeprymować przeciwnika i podkręcić naszą drużynę. Jedna obrona, jedna kontra, walka z arbitrem… To są piękne rzeczy i oby tu było tak cały czas. Trzy dni do kolejnego meczu. Myślisz, że to jest czas, gdzie jeszcze można coś zmienić? Czy to już tylko kwestia utrzymania dyspozycji fizycznej? Regeneracja, zdrowie, regeneracja. Jutro pewnie jakaś lekka siłownia, oni to samo. Kto się lepiej zregeneruje, kto bardziej będzie chciał, ten wygra. Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie
2022-04-13 00:12:55