Zamknij

Derby nasze, jedziemy do Krakowa!

07:34, 01.02.2023 .Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie Aktualizacja: 07:35, 01.02.2023
Skomentuj

Aluron CMC Warta Zawiercie po bardzo trudnym meczu pokonała na wyjeździe MKS Będzin 3:1 w ćwierćfinale TAURON Pucharu Polski. Jurajscy Rycerze awansowali do turnieju finałowego, który odbędzie się 25-26 lutego w krakowskiej TAURON Arenie.

Do wyjściowego składu wrócił Santiago Danani, który jednak na boisku pojawiał się tylko, gdy serwowali rywale, a do obrony wchodził Bartosz Makoś. Spotkanie rozpoczęło się od gry punkt za punkt, a jako pierwsi niewielką przewagę wypracowali sobie gospodarze, gdy Miguel Tavares wgrał piłkę zbyt blisko siatki, powodując błąd Dawida Konarskiego. Nasz kapitan został następnie zablokowany na wysokiej piłce, dzięki czemu MKS prowadził już 11:8. Od tego momentu na każdy break point, który pozwalał naszej drużynie zmniejszyć straty, przeciwnicy za moment odpowiadali tym samym. Wyrównanie przyszło dopiero na 18:18, gdy wygraliśmy dwie kolejne kontry po trudnych serwisach Dawida Konarskiego, w czym dużo zasługa bardzo czujnego w obronie Makosia. Przy 20:20 w naszych barwach zadebiutował Tomasz Kalembka, ale jego zagrywka minimalnie minęła linię boczną. Długo wyczekiwane prowadzenie (23:22) objęliśmy, gdy Michał Szalacha nogą podasekurował piłkę po własnym bloku, a Patryk Łaba skończył kontratak uderzeniem do ciasnego skosu. Po czasie w aut uderzył Brandon Koppers i to Jurajscy Rycerze mieli dwa setbole. Przy pierwszym Bartosz Kwolek uderzył bardzo mocno zza 9 metra, piłka minęła przyjmujących z Będzina, ale sędzia liniowy (w ćwierćfinale Pucharu Polski nie ma obowiązku używania systemu challenge) uznał, że wylądowała na aucie. Przy drugiej próbie Danani przyjął w punkt, a Tavares wystawił na środek do Szalachy, który pewnie zaatakował pod linię końcową.

Miejscowi nie zrazili się porażką w końcówce i rozpoczęli drugą partię od mocnego uderzenia, obejmując prowadzenie 3:0. Kontrolowali następnie dystans przez kilka akcji, aż wyrównaliśmy na 8:8 po asie Tavaresa. Po kolejnej jego zagrywce sędzia liniowy pokazał boisko, ale arbiter główny zmienił jego decyzję i przyznał punkt MKS-owi. Co się odwlecze, to nie uciecze – kolejna świetna obrona Makosia i skuteczna kontra Kwolka mimo potrójnego bloku dały nam pierwsze w tym secie prowadzenie (14:13). Radość nie trwała jednak długo. Konarski został zablokowany, a Kwolek wyblokowany, po czym punkt zdobył ze środka Łukasz Swodczyk i gospodarze znowu mieli dwa oczka przewagi. Atmosfera meczu była bardzo gorąca, nie brakowało dyskusji z sędziami, ale rywale cały czas utrzymywali niewielki dystans. Przy stanie 23:21 Kwolek, który musiał radzić sobie z bardzo trudną piłką, oparł ją sprytnie o blok, ale pogubiliśmy się przy ponowieniu akcji i będzinianie mieli aż trzy setbole. Przy pierwszym w aut zaserwował Bartosz Pietruczuk, ale przy drugiej próbie załatwili nas dwaj nasi byli gracze – Jarosław Macionczyk zagrał na środek do Swodczyka, a ten nie dał się zatrzymać.

Kolejnego seta od trzech asów zaczął Koppers, a na dodatek Swodczyk zablokował Zniszczoła i błyskawicznie zrobiło się 5:1. Na szczęście rywale równie szybko zaczęli też popełniać błędy, dzięki czemu straty zmalały do punktu. Łaba podbił atak Koppersa, kontrę skończył Kwolek i w ten sposób wyrównaliśmy na 7:7, a po chwili już prowadziliśmy, bo nasz przyjmujący po raz kolejny zapunktował po dobrej grze w obronie. Podobnie jak w poprzedniej partii, trwało to tylko przez moment, bo trzy kolejne akcje padły łupem będzinian. Sprawy w swoje ręce ponownie wziął Kwolek, znów skutecznie kontrując i doprowadzając do remisu po 14. Pod siatką Łabę zmienił Marcin Waliński i od razu miał udział w potrójnym bloku na Koppersie, który pozwolił nam odskoczyć na 19:17. Nie pomógł czas dla trenera Wojciecha Serafina, bo po nim kanadyjski przyjmujący MKS-u zaatakował w aut, a po chwili Kwolek dorzucił asa i mieliśmy już cztery punkty przewagi. Tym samym odwdzięczył się wkrótce Bartosz Pietruczuk i rywale odrobili połowę strat, ale czas dla trenera Winiarskiego przyniósł lepszy efekt, bo po nim gracz z Będzina uderzył w aut. W kolejnym obejściu atak Kwolka z pajpa został jednak zablokowany, więc przy stanie 23:22 nasz szkoleniowiec po raz drugi wezwał drużynę do siebie. Po nim atak z prawego skrzydła skończył Dawid Konarski, dając nam dwie piłki setowe. Łaba wrócił na boisko i od razu w pole serwisowe, a choć gospodarze przyjęli, to Bartosz Kwolek skoczył z pomocą do środka i zablokował atak Swodczyka.

Na początku czwartej partii Jurajscy Rycerze nie wykorzystali kilku okazji, żeby odskoczyć. Udało się to dopiero na 9:6, gdy najpierw w aut ze środka uderzył Łukasz Usowicz, a po chwili Tavares od razu zaatakował, gdy rywale przebili piłkę za darmo po świetnej zagrywce Łaby. Kontrolowaliśmy przewagę, która została powiększona dzięki ambitnej walce w obronie Kwolka i Konarskiego, co pozwoliło Koppersowi pomylić się przy ponowieniu akcji. Dwie kontrowersyjne decyzje sędziego (piłka rzucona przy asekuracji Patryka Łaby i boisko po uderzeniu Pietruczuka z sytuacyjnej piłki) sprawiły, że w jednym ustawieniu MKS zbliżył się na punkt. Przetrzymaliśmy ten napór, a po bloku duetu Zniszczoł-Łaba na Koppersie odskoczyliśmy na 22:19, ale dwie kolejne akcje znowu padły łupem przeciwników. W końcówce po raz kolejny ciężar gry wziął na siebie Kwolek – to on najpierw dał nam dwa meczbole, a następnie wykorzystał drugi z nich atakiem pod linię końcową.

MKS Będzin – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (23:25, 25:22, 22:25, 23:25)

Skład: Tavares, Konarski, Kwolek, Łaba, Zniszczoł, Szalacha, Danani/Makoś (L) oraz Kozłowski, Dulski, Kalembka, Waliński

Statystyki

(.Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%