Wysokie ceny mieszkań to też w dużej mierze wynik nieoptymalnej polityki pieniężnej. Warsaw Enterprise Institute stoi na stanowisku, że najlepszą reformą w mieszkalnictwie będzie ograniczenie biurokracji i eliminacja wadliwych przepisów takich, jak choćby ustawa o ochronie prawa lokatorów. Naczelnym hasłem socjalistycznej lewicy jest „Mieszkanie prawem, nie towarem”! Zadziwia, że rząd deklarujący się jako prawicowy projektuje zmiany w prawie w tym właśnie duchu. Na konferencji prasowej w dniu 17 stycznia przedstawiciel rządu poinformował o przekazaniu do Kancelarii Premiera projektu ustawy, mającej na celu „ograniczenie hurtowego skupu mieszkań”.
Cel projektu to reglamentacja zakupu hurtowo mieszkań zarówno przez Fundusze, jak i osoby fizyczne. Pomysły zakładają między innymi ograniczenia w nabywaniu więcej niż jednego mieszkania, przy posiadaniu ich 5 oraz podwyższenie podatku PCC (od czynności cywilnoprawnych) do 6 proc., przy zakupie powyżej piątego mieszkania. Ukryte założenie projektu ustawy jest takie, że jeśli ograniczymy liczbę ludzi i firm posiadających jednocześnie wiele mieszkań, zwiększymy podaż dostępną dla zwykłych ludzi i obniżymy ceny. Czy można spodziewać się, że taki właśnie będzie efekt? Nie.
Ustawa ograniczy napływ kapitału na rynek nieruchomości, przekładając się na mniejszą liczbę inwestycji w budowę nowych mieszkań. W efekcie podaż mieszkań spadnie. Mniejsza podaż mieszkań przy niezmienionym popycie oznacza zaś wzrost, a nie spadek cen. Ustawodawca zdaje się wierzyć, że charakterystyczna dla poprzedniego ustroju walka ze spekulacją (w tym wypadku ludźmi skupującymi mieszkania celem ich odsprzedaży po wyższej cenie) jest czymś chwalebnym, a fakty są takie, że spekulacja jest naturalnym i korzystnym zjawiskiem na wolnym rynku, o czym pisali tacy ekonomiści, jak Ludwig von Mises czy Friedrich von Hayek. Inne zdanie mieli pogrobowcy Marksa.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz