Zamknij

Psychiatra: mamy wzrost liczby zaburzeń lękowych

11:02, 04.12.2022 PAP Aktualizacja: 11:03, 04.12.2022
Skomentuj PAP PAP

Chociaż - zdaniem psychiatry - jest coraz więcej symptomów wzrostu liczby zaburzeń równowagi psychicznej m.in. w związku z pandemią i rosyjską agresją na Ukrainę, to paradoksalnie, jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej obojętni na sytuacje kryzysowe. "Każdy stres, który na nas oddziałuje powoduje, że się w jakimś zakresie uodporniamy" - przekonywał Koprowicz.

Obserwuję wzrost liczby zaburzeń lękowych, czyli tego, co było na przykład na początku pandemii - powiedział w rozmowie z PAP psychiatra Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA w Warszawie.

"Tak jest przede wszystkim w przypadku pandemii. Szczególnie, że ani media już tak nie epatują informacjami o COVID-19 ani rząd nie informuje też na ten temat zbyt często. Świadczyć o tym może sam fakt wycofania się z publicznego podawania do wiadomości liczby zakażeń" - zaznaczył. "To wszystko powoduje, że traktujemy nasze funkcjonowanie coraz bardziej normalnie. Tylko kontakt z placówkami ochrony zdrowia i nakaz noszenia tam maseczek przypomina nam, że ciągle mamy do czynienia z pandemią" - wskazał.

Oddzielne zagadnienie - jak mówił psychiatra - dotyczy lęków związanych z rosyjską napaścią na Ukrainę. "Pierwszy szok, czyli element nowego stresu, też staje się takim +tłem+. Obojętniejemy niestety na tragedię ludzi" - podkreślił. W opinii Koprowicza mniejszy poziom stresu związany z brutalną agresją Rosji na Ukrainie wiąże się też z mniejszą liczbą symptomów wojny, które docierają do Polski. "Nie ma tak dużej fali uchodźców, która przypominałaby każdego dnia o tych okropnościach dziejących się za naszą południowo-wschodnią granicą. Mało jest osób, które wnikliwie to obserwują" - ocenił.

"Gdybyśmy często doszukiwali się informacji, jak często na Ukrainie Rosjanie dokonują rzezi na cywilach, to myślę, że ta trauma byłaby albo znacznie większa albo można byłoby mówić o nowej traumie" - zwrócił uwagę Koprowicz i dodał, że większość Polaków zdaje się żyć "tu i teraz" z problemami ekonomicznymi dnia powszedniego i to powoduje skupianie się na mniej obciążających psychikę tematach.

Psychiatra zaznaczył, że obojętniejemy społecznie na sytuacje kryzysowe w związku z pandemią i rosyjską agresją na Ukrainę - jak zaznaczał - wyraźnie rośnie jednak liczba lęków wielu osób. "Mamy wzrost tego, co obserwowaliśmy na początku pandemii i na początku wojny, czyli zaburzeń lękowych" - powiedział PAP psychiatra, ale zastrzegł, że to opinia na podstawie jego praktyki lekarskiej a nie teza poparta statystykami medycznymi. "To stanowi pokłosie tzw. stresu składanego, czyli nałożenia się wielu czynników stresogennych wywołujących w nas czasem nawet nieuświadomione lęki" - wyjaśnił.

Inne jest też teraz - jak tłumaczył Koprowicz - zachowanie wielu pacjentów wobec zachowań na początku pandemii i na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. "Ci pacjenci, którzy teraz przychodzą nie mówią, że boją się tego, że rakiety rosyjskie zaczną spadać na Polskę, czy o ryzyku umierania na COVID-19. Teraz pacjenci przychodzą z objawami zaburzeń lękowych, których nawet nie potrafią nazwać. Dopiero w gabinecie rozstrzygamy, co ich dręczy. To pewnie taka skumulowana trauma z ostatniego czasu, trauma, która już przekracza zdolności adaptacyjna naszego organizmu" - podsumował psychiatra. (PAP)

Autor: Hubert Bekrycht

hub/ mhr/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%