Zamknij

Dolnośląskie: 57 osób zatrzymanych po zamieszkach przed komisariatem w Lubinie

21:28, 09.08.2021 PAP Aktualizacja: 21:31, 09.08.2021
Skomentuj PAP PAP

Po piątkowej interwencji policji w Lubinie zmarł 34-letni mężczyzna. Film z zatrzymania trafił do internetu. W związku ze śmiercią mężczyzny i działaniami policji, w niedzielę pod Komendą Powiatową Policji w Lubinie odbyła się manifestacja, która przerodziła się w kilkugodzinne zamieszki. W stronę policjantów oraz budynku komendy poleciały butelki, kamienie, a także koktajle Mołotowa. Policjanci wobec manifestujących użyli gazu łzawiącego, broni gładkolufowej i armatki wodnej.

Po niedzielnych zamieszkach przed komisariatem w Lubinie zatrzymanych zostało 57 osób, sześciu policjantów zostało rannych - powiedział podczas briefingu prasowego podkom. Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji. Poinformował też, że interweniujący w piątek w Lubinie policjanci, nie zostali zawieszeni w obowiązkach.

Na poniedziałkowym briefingu prasowym podkom. Wojciech Jabłoński z biura prasowego dolnośląskiej policji, który odniósł się do niedzielnych zamieszek, poinformował, że z uwagi na agresywne zachowania części protestujących na miejsce skierowany został zespół antykonfliktowy "po to, aby porozmawiać z tymi osobami i ostudzić emocje".

"Mieliśmy do czynienia z osobami, które w nas - funkcjonariuszy rzucały różnymi przedmiotami. (...) Byliśmy bezpardonowo atakowani przez ten agresywny tłum różnych osób, które przyjechały tam, nie żeby wyrazić swoje poglądy, nie po to żeby wyrazić swoje wątpliwości dotyczące wcześniejszej interwencji, ale po to, żeby móc bez konsekwencji wyżywać się i bić się z policjantami" - relacjonował.

Dodał, że funkcjonariusze mieli do czynienia z bardzo niebezpiecznymi sytuacjami. "W pewnym momencie w funkcjonariuszy zaczęto rzucać kamieniami, butelkami z podpaloną cieczą, były też cegłówki. Wszystko to, co było pod ręką, to te osoby wykorzystywały, żeby na nas odreagować swoje emocje. (…) Kiedy musieliśmy użyć środków przymusu bezpośredniego w postaci gazu, armatki wodnej i broni gładkolufowej, dalej atakowano policjantów" - mówił policjant.

Poinformował, że w związku z zamieszkami zatrzymano 57 osób, "które najbardziej niebezpiecznie atakowały funkcjonariuszy". "W trakcie zajść zostało poszkodowanych sześciu policjantów. Zniszczone zostało też mienie publiczne. (…) Nawet strażacy, którzy przyjechali nam pomóc, żeby ugasić poszczególne ogniska pożaru, zostali obrzuceni przez demonstrantów kamieniami" - powiedział oficer.

Podkom. Jabłoński, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące piątkowej interwencji policji, zwrócił uwagę, że film z zatrzymania, który trafił do internetu pokazuje jedynie fragment interwencji. "My dysponujemy też zapisami z innych kamer, pełnym monitoringiem. (…) Jednak wszystkie te kwestie będą wyjaśniane przez prokuraturę. Zależy nam na obiektywnym wyjaśnieniu tej sprawy i nie boimy się odpowiedzialności. Dokonujemy też wszelkiej staranności w zabezpieczaniu materiałów dowodowych" - mówił.

Policjant poinformował też, że w chwili, kiedy funkcjonariusze przekazywali 34-latka pod opiekę zespołowi medycznemu, zachowane były jego funkcje życiowe, wyczuwalny był oddech i tętno. Jak dodał "są to wstępne informacje pozyskane w toku czynności".

"Kwestia, w którym dokładnie momencie ten mężczyzna zmarł, będzie badana. Docierają do nas różne informacje, ale apeluję o ostrożność w formułowaniu pewnych zarzutów czy wątpliwości. (…) Zaplanowana jest sekcja zwłok, będą też przeprowadzane badania toksykologiczne, bo mówimy o człowieku, który w chwili interwencji - tak jak zgłosiła nam to jego matka - był pod wpływem narkotyków. Nie wiemy dokładnie, co ten mężczyzna zażył. Mówiąc to nie formułuję żadnych zarzutów wobec tej osoby, chodzi mi tylko o przedstawienie faktów, co do których jesteśmy pewni" - powiedział.

Wskazał, że interwencja zaczęła się w spokojny sposób. "Policjanci na początku podeszli do tego człowieka, chcąc go wylegitymować. Próbowano go uspokoić, ale mężczyzna ten dalej był pobudzony, nie zachowywał się racjonalnie, reagował bardzo agresywnie. Wiem z własnego doświadczenia, że czasami nawet kilku funkcjonariuszy nie jest w stanie uspokoić takiej osoby" - zaznaczył.

Podkom. Jabłoński dodał, że na ten moment policjanci, którzy brali udział w interwencji nie zostali zawieszeni, bo - jak mówił - nie ma ku temu podstaw. "Nie ma w stosunku do policjantów sformułowanych żadnych zarzutów" - powiedział.

Prokuratura Rejonowa w Lubinie wszczęła śledztwo pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego. Sekcja zwłok mężczyzny zaplanowana jest na wtorek.

W sprawę śmierci 34-latka zaangażował się poseł KO z Dolnego Śląska Piotr Borys, który skierował do Komendy Powiatowej Policji w Lubinie pismo z pytaniami mającymi wyjaśnić przebieg interwencji. Poseł pyta m.in. o to "dlaczego nie podjęto reanimacji, nie zastosowano kajdanek, a podczas interwencji wielokrotnie przyduszano 34-latka".

W poniedziałek Biuro RPO poinformowało PAP, że sprawą śmierci zatrzymywanego zajmie się z urzędu Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. (PAP)

Autorzy: Agata Tomczyńska, Mateusz Mikowski

ato/ mm/ robs/

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%